To, co mówili nam sprzedawcy biletów kompletnie nie pasowało do tego, co można było przeczytać w internecie, ale pomimo wielu niedomówień udało nam się znaleźć tani sposób na podróże po jeziorze.
O tym jak wyglądają szlaki wodne i opłaty związane z podróżowaniem po nich opowiadaliśmy w poprzednim odcinku.
Teraz udajemy się na przystań, aby bez zbędnej zwłoki zapakować się do łodzi i popłynąć ku nowej przygodzie.
W drodze do San Juan La Laguna
Wybierając się do San Juan La laguna nie płyniemy bezpośrednio do portu docelowego jak w przypadku Santiago Atitlán, bowiem po drodze łodzie odwiedzają każdą wioskę na północnym wybrzeżu, która posiada przystań lub mostek.
- Tutaj przystań jest jakaś bardziej zorganizowana ;)
Łodzie zatrzymują się w Santa Cruz La Laguna, Jaibalito, Tzununa, San Marcos La Laguna oraz San Pablo La Laguna - tak wiemy, od tego “La Laguna” zaczyna się już ostro kręcić w głowie i żeby było jasne - żadnych lagun tam nie ma.
Do San Juan La Laguna docieramy po 75 minutach.
- Najkrótsza droga do centrum prowadzi przez uliczkę straganów.
Na wybrzeżu przybijamy do długiego pomostu, wysiadamy i idziemy w kierunku zaułku handlowego. Przechodzimy przez niego tak szybko, że nawet nie mamy czasu przywitać się z miejscowymi i od razu udajemy się do najważniejszej atrakcji w tym mieście - punktu widokowego Kaqasiiwaan.
- Po drodze można się zaopatrzyć w wodę na pobliskiej stacji paliwowej.
Punkt widokowy w San Juan
Punkt widokowy Kaqasiiwaan, czyli umieszczony na wysokości 1700 m n.p.m. owalny podest wykonany z drewna i ozdobiony kolorowymi malunkami jest naprawdę wart zobaczenia.
- Po drodze i na górze są restauracje, bary i sklepiki z pamiątkami.
wejścia na punkt widokowy Kaqasiiwaan - 30 quetzali (15 zł)
Kasa biletowa znajduje się przy głównej drodze, ale nie jest wybitnie oznaczona, dlatego ją ominęliśmy. Na szczęście bardzo miła pani z obsługi zwróciła na siebie naszą uwagę i nabyliśmy legalnie bilet.
- Kasa biletowa. Po zakupie otrzymamy papierowy bilecik.
Wejście na Kaqasiiwaan zajmuje około 30 minut.
Taras widokowy składa się z dwóch poziomów oraz niedużego zadaszenia.
- W samym jego centrum jest krzyż i figura Najświętszej Maryi Panny.
- Z tarasów roztacza się uroczy widok na jezioro, pobliskie miasteczka oraz wulkan San Pedro.
Pod zadaszeniem ustawiono figurki Majów i koguta, z którymi można sobie bezpłatnie zrobić fotki, ale tego dnia to nie oni byli tutaj największą atrakcją, ponieważ miejscowi o wiele chętniej robili sobie fotki z nami.
- Cóż, to był najprzyjemniejszy dzień całego pobytu w Gwatemali :)
Na tym niewielkim wzgórzu rozpoczynają się dwa piesze szlaki - do La Cruz i na Nos Majów. Pokonanie pierwszego trwa 45 minut, a drugiego - ponad 3,5 godziny.
- Gdy już nacieszyliśmy oczy widokiem, ruszyliśmy do centrum miasta.
Do centrum San Juan La Laguna najszybciej można dojść drogą o nazwie SOL-4. Kolorowe centrum San Juan składa się z wąskich uliczek barwnie dekorowanych muralami i flagami.
- Nad głowami przechodniów wiszą kolorowe kapelusze, a na innej nawet latawce.
Wszystko dookoła jest kolorowe i zadbane - tu nawet posadzka jest udekorowana malowidłami.
Na skraju centrum odnajdujemy kamienny kościół św. Juana z La Laguny, do którego oczywiście na chwilę zaglądamy.
- Kościół św. Juana z La Laguny.
W drodze do San Pedro La Laguna
Opuszczamy San Juan i kierujemy się do San Pedro La Laguna - tam można dotrzeć poboczem ulicy.
- Z centrum do centrum to niecałe 3 km na piechotę.
Po drodze odwiedzamy kolejny punkt widokowy, ale teraz z panoramą na San Pedro - jednak restauracja, która się tu znajduje, ku naszemu zdziwieniu, jest zamknięta na cztery spusty.
- Punkt widokowy w restauracji był zamknięty.
Trudno, idziemy dalej, a tam z tej samej drogi, którą podążamy rozpościera się piękny i darmowy widok na San Pedro.
Korzystamy i robimy kilka fotek, przy okazji pierwsze rozpoznanie miasta.
W mieście poświęcamy chwilę na zwiedzanie plaży oraz kolorowego centrum. Zwiedzamy najciekawsze naszym zdaniem miejsca, ale szybko tracimy zapał, bo wymalowane w podobnym tonie budynki i chodniki coraz bardziej zaczynają się nam zlewać w całość.
- Malowane ściany, ciąg dalszy.
Obiad jemy na pierwszym piętrze Cafeterii Johanna i nie żałujemy sobie niczego. Przy okazji polecamy to miejsce, bo choć położone przy głównej drodze, jest tam dość cicho i można zjeść w spokoju.
Wracamy do portu.
- Ostatnie foto ze skrzydełkami i idziemy do łódki.
Ponownie płyniemy północnym wybrzeżem zabierając podróżnych ze wszystkich wiosek po drodze, ale pomijamy pobliskie San Juan La Laguna. Droga powrotna zajmuje nieco mniej niż 60 minut.
Obiad w Cafeteria Johanna
Polecamy obiad w tej restauracji - menu jest dość szerokie, ale potrawy były naprawdę smaczne.
Zamówiliśmy rosół, pizzę i naleśnik meksykański z piankami.
- Pożegnalny obiad zjedliśmy w San Pedro La Laguna.