Marzeniem każdego podróżnika zmierzającego do USA najczęściej jest zobaczenie Wielkiego Kanionu w dolinie rzeki Kolorado. Ta ogromna dziura w ziemi - w najszerszym punkcie liczy 29 km, a ciągnie się przez niemal 450 km.
Dodatkowo, odległości między miastami i atrakcjami pustynnej Arizony jest znaczna, to też podczas planowania zwiedzania, trzeba będzie za kółkiem samochodu spędzić kilka godzin.
Zaznaczamy to dlatego, bo spotkaliśmy ludźmi, którzy nie zdawali sobie sprawy, że między Wielkim Kanionem a Doliną Pomników trzeba pokonać niemal 300 km drogi.
Rezerwacja i odbiór
Przylatujemy do stolicy stanu - Phoenix, gdzie czeka na nas zarezerwowany wcześniej samochód. Auto zamówiliśmy na stronie www.drive-usa.de - bez problemu wyszukaliśmy model, który nas interesował. Zapłaciliśmy online i po chwili mieliśmy voucher na skrzynce pocztowej.
Dokument warto wydrukować dla większego komfortu, aczkolwiek nie jest to koniecznie ani przy odbiorze, ani do podróży po Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej!
Warto wiedzieć, że w Stanach stan dróg nie jest wcale taki rewelacyjny, jak można by się było tego spodziewać. W wielu miejscach są to drogi bardzo popękane i łatane. Jednak nie możemy narzekać, bo przejazd ekspresowymi drogami czy autostradami był naprawdę bezproblemowy.
- Takie łatane odcinki spotyka się bardzo często. Grunt, że jedzie się gładko.
Na co zwracać uwagę przy wyborze auta
Co powinno mieć auto, którym będziemy zwiedzać USA? Przede wszystkim trzeba być świadomym, że w kraju wielkich rzeczy nikt nie wynajmuje małych samochodzików.
W ofercie wyszukiwarki - paradoksalnie najtaniej - były mid-suvy, których koszt wynajęcia na dzień wyniósł nas około 175 zł. W cenie było pełne ubezpieczenie - które zalecamy koniecznie wybrać.
- Pierwotnie zamówiliśmy Jeepa, ale jak się okazało, to był tylko model poglądowy, bo chodziło o klasę mid-suva.
Planując pokonać duże odległości, auto powinno mieć te kilka funkcji, jak tempomat, bo przemierzając pustynne stany będziemy jechać prostą drogą setki kilometrów i nie ma sensu trzymać nogi na gazie. Ponadto warto posiadać czujniki w lusterkach - auta będą nas omijać z ogromną prędkością - tak, tu też są wariaci drogowi. No i koniecznie wbudowaną kamerę z czujnikiem cofania.
Niezwykle przydatna będzie nawigacja z dużym ekranem, np. jak w naszym Fordzie - to był ekran wielkości dużego tabletu.
Pulpit samochodu z ogromnym wyświetlaczem - polecamy!
Standardem w Stanach Zjednoczonych jest wynajem auta z automatyczną skrzynią biegów, zatem operujemy tylko pedałami gazu i hamulcem. Jak nie wiecie co zrobić z lewą nogą, to możecie sobie tuptać w rytm muzyki.
Wypożyczalnia na lotnisku w Phoenix
- Aby dotrzeć do wypożyczalni trzeba się udać do kolejki, a tam na peronie jest kierunkowskaz.
Procedury wynajęcia auta na lotnisku ograniczone są do minimum. Po przylocie do Phoenix bezpłatną kolejką dojeżdża się do Rental Car Center - ogromnego parkingu, w którym swoje salony mają wszystkie liczące się wypożyczalnie.
- W dolnym lewym rogu widać budynek - to ogromny terminal przygotowany tylko dla wypożyczalni aut. Po prawej pas startowy i terminale.
Papierkowa robota trwa może kwadrans (zdecydowaliśmy się na wypożyczalnię Thrifty), gdzie wybraliśmy jedno z podstawionych w tej klasie aut.
- Na górnym poziomie (peron kolejki) jest kilka wejść do budynku - szukamy tego oznaczonego logiem wypożyczalni.
Po załatwieniu formalności udajemy się na poziom wyznaczony przez pracownika.
- Po formalnościach szukamy chodów "To Rental Cars". Widoczne są z daleka.
Zanim wyjedziecie z parkingu, warto sprawdzić działanie świateł, komputera, nawigacji czy innych bajerów, bo będą się one różnić w zależności od producenta.
Ostatnia formalność przeprowadzana jest tuż przed wyjazdem z parkingu. Pracownik zeskanuje numer auta i sprawdzi otrzymany w wypożyczalni formularz.
Co ciekawe, formularz ten kompletnie nie przydał się przy powrocie!
Co zobaczyć w Arizonie
Od razu wyjechaliśmy w stronę autostrady, bo Phoenix było dla nas tylko punktem startowym i końcowym przygody z Arizoną. Tego dnia musieliśmy pokonać 165 mil (265 km) i zameldować się w hotelu, w niewielkim miasteczku o nazwie Williams.
Podczas podróży po Arizonie przejechaliśmy ponad 1000 mil (1610 km). Odwiedziliśmy trzy parki narodowe, kilka ciekawych landmarków i oczywiście wielki krater meteorytowy. Ponadto odwiedziliśmy trzy miasta.
- Spoko, to nie jest nasz samochód :D
Poznaliśmy trochę kulturę Indian Navajo, którzy - co warto wiedzieć - nie są natywnym plemieniem Arizony, bo przybyli z Kanady dopiero na początku XIV wieku (natywnymi ludami z terenu Arizony są Hopi i Apacze).
Zwrot samochodu
Po powrocie na parking wypożyczalni pracownik poinstruował nas, gdzie zostawić auto oraz aby koniecznie zabrać swoje rzeczy. Nie pytał kompletnie o druczek, który dostaliśmy przy wypożyczeniu.
Jeszcze w drodze do kolejki lotniskowej otrzymaliśmy maila z podsumowaniem i informacją, że wszystko jest OK.
- Po wyjściu z auta kierujemy się od razu do schodów na górę (do kolejki lotniskowej).
Tankowanie samochodu - to trzeba wiedzieć
W Arizonie zatankowaliśmy kilka razy i o dziwo, najtaniej było w turystycznym Williams - za galon paliwa zapłaciliśmy 3,69$, czyli 3,85 zł za 1 litr.
Wyższe ceny odnotowaliśmy na drogach szybkiego ruchu, choć tutaj nie ma przydrożnych MOPów jak w Polsce. Aby zatankować, każdorazowo musieliśmy zjechać do miasta. Na prowincji cena podskoczyła do 3,89-4,09$ za galon, bo im bliżej było do Phoenix - tym cena wyższa.
W stolicy stanu musieliśmy zatankować do pełna - za 4,19$ za galon.
Później sprawdziliśmy, że w Los Angeles jest jeszcze drożej, bo za galon trzeba zapłacić niemal 5$ (5,21 zł za 1 litr). Na szczęście po LA poruszaliśmy się komunikacją miejską wydając na ten cel zaledwie 5 dolarów dziennie.
- Tankowanie jest w pełni samoobsługowe.
Aby rozpocząć tankowanie, trzeba przyłożyć kartę płatniczą do czytnika. Następnie wybrać dystrybutor i włożyć pistolet do wlewu. Ważne jest, aby czytać opisy dystrybutorów, ponieważ w Stanach Zjednoczonych zielony dystrybutor to diesel, a czarny - benzyna.
Po zatrzymaniu czynności odkładamy pistolet i sygnalizujemy koniec tankowania odpowiednim przyciskiem na ekranie. Kwota za paliwo zostaje ściągnięta z karty.
Oddajemy czyste auto
Podobnie jest z myciem auta, z tą różnicą, że minimalna kwota do wykorzystania to 5$ (prawie 20 zł), co wystarczyło na 6 minut mycia. Proces wygląda tak samo jak w przypadku tankowania - przykładamy kartę i to wszystko - z konta zostanie pobrana odpowiednia kwota.
Nazwa "Arizona"
Jeszcze jedna ciekawostka: raczej mało kto się nad tym zastanawia, ale my chcieliśmy poznać genezę nazwy "Arizona". Wyręczył nas w tym Donalda T. Garate z Uniwersytetu w Nevadzie, który wyniki swoich badań opublikował w pracy z 2003 roku.
Garate udowodnił, że nazwa pochodzi z języka Basków - pierwszych hiszpańskich kolonizatorów, bo wcześniej tereny te należały przecież do Hiszpanów.
Nazwa Arizona powstała z połączenia słów “artiz” (dąb) oraz “ona” (dobre miejsce) co oznacza miejsce, gdzie znajdują się dobre gatunkowo drzewa. Zapis słowa “Artizona” został z czasem uproszczony przez pominięcie litery „t”, ponieważ ciąg „tz” nie występuje w języku hiszpańskim.
Teorię potwierdza istnienie innych miejscowości o identycznej nazwie, które baskijscy koloniści utworzyli m.in. w Ameryce Środkowej i Południowej.
- Krajobrazy w Arizonie są piękne i nie mamy ich dość!