- Kokosowe Więzienie jest dostępne całkowicie bezpłatnie.
W tym muzeum - dawnym obozie jenieckim - można zgłębić historię z czasów Wojny Wietnamskiej, bowiem odegrało one niechlubną rolę w niszczeniu północno wietnamskiego ruchu oporu.
Zlokalizowane w niewielkiej miejscowości An Thoi, w południowej części wyspy więzienie działało w czasie wojny wietnamskiej (1967-1973). Było miejscem przetrzymywania tysięcy jeńców wojennych i więźniów politycznych, którzy padli ofiarą brutalnych tortur i nieludzkiego traktowania.
- Historia więzienia sięga jeszcze czasów francuskiej okupacji w 1949 roku.
Dopiero gdy więzienie przejęli Amerykanie, placówkę zamieniono w miejsce zagłady. Szacuje się, że życie w nim straciło ponad 4000 osób.
Warto zaznaczyć, że większość strażników i oprawców była Wietnamczykami, wywodzącymi się z sił posłusznych rządowi w Sajgonie.
- Obiekt otoczony jest wysokim ogrodzeniem z drutu kolczastego.
Zaraz po wejściu zobaczymy słynne "klatki tygrysie". W tych drucianych celach więźniowie byli trzymani w ekstremalnie ciasnych warunkach i przypiekani promieniami słonecznymi przez cały dzień.
- Klatki tygrysie były prostym sposobem torturowania Wietnamczyków.
Zwiedzanie więzienia An Thoi można rozpocząć od dowolnego baraku, bowiem w większości z nich znajdują się ekspozycje przedstawiające kadry z codziennego więziennego życia.
- Baraki pierwotnie miały klepiska zamiast podłogi, dopiero po ucieczce więźniów wylano beton na posadzki.
W barakach o powierzchni 100 m2, trzymano najczęściej więcej niż 100 osób, dlatego nie wszyscy więźniowie mogli spać jednocześnie.
W blaszanych halach zobaczymy kadry dokumentujące przetrzymywanie więźniów, strajki głodowe, sceny tortur takie jak przypalanie, wybijanie zębów młotkiem czy gotowanie żywcem.
- Sceny tortur: trudno ogarnąć cierpienie, jakie Wietnamczykom zgotowali ich współbracia.
Na tyłach więzienia znajdują się nieobudowane latryny, w których brak prywatności był półśrodkiem do zastraszenia więźniów.
- Wietnamczycy podjęli wiele prób ucieczki, ale tylko pięć się powiodło.
W jednym z baraków opowiedziana została historia ucieczki ze stycznia 1969 r., gdy 21 więźniów uciekło przez wykonany własnoręcznie podkop.
Aby zrozumieć upór osadzonych trzeba wejść do tunelu, którym wychodzimy poza ogrodzony drutem kolczastym kompleks.
- Rzeczywisty tunel był o wiele mniejszy niż ten, którym przechodzimy.
Tunel, którym uciekli więźniowie, to przekop o szerokości jednej osoby. Wychodząc z niego znajdujemy się już poza terenem tego piekła, ale choć odwiedzenie wszystkich baraków trwa zaledwie kilkadziesiąt minut, to pamięć o tym miejscu zostanie z nami na długo.
Wysłannicy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża odwiedzili więzienie dwukrotnie, w 1969 i 1972 r. Raporty sporządzone z inspekcji potwierdziły nieludzkie traktowanie więźniów. Także dzięki tym relacjom, więzienie ostatecznie zamknięto w 975 roku.
- Więzienie Phú Quốc ma ogromne znaczeniu edukacyjne.
Choć przerażające, podkreśla nieugiętość ducha wietnamskich żołnierzy. Dla odwiedzających jest lekcją o okrucieństwach wojny oraz hołdem dla zamęczonych w walce o wolność.