Korzystając z zimowej aury zdecydowaliśmy się wejść pod Śmielec - jeden z wierzchołków głównej grani Karkonoszy, na którą postanowiliśmy wejść przez Przełęcz pod Śmielcem, a po okrążeniu szczytu zejść przy Czarnej Przełęczy prosto do Jagniątkowa.
Śmielec
Szczyt na głównej grani Karkonoszy – Śląskim Grzbiecie o wysokości 1424 m n.p.m. W pobliżu szczytu przebiega polsko-czeska granica. Położony w całości po polskiej stronie znajduje się na obszarze Karkonoskiego Parku Narodowego.
Szlak niebieski do Przełęczy pod Śmielcem jest bardzo różnorodny. Do Wysokiego Mostu jest to szeroka ścieżka wśród drzew, którą wchodzi się bez problemu. Odcinek pomiędzy mostami, a Rozdrożem pod Wielkim Szyszakiem zwęża się i prowadzi wzdłuż koryta rzeki Szklarka. W tym miejscu jest to wąski strumień, a szlak prowadzi raz z lewej, raz z prawej strony koryta.
- Niemal zawsze podążamy niebieskim szlakiem.
Na wysokości 1090 m n.p.m. wchodzimy na skrzyżowanie z czerwonym szlakiem. W tym miejscu znajduje się tablica informacyjna o granicy Karkonoskiego Parku Narodowego. Kupujemy bilety online i ruszamy w dalszą drogę.
- Przed wejściem do Karkonoskiego Parku Narodowego należy zakupić bilet online.
Odcinek do Rozdroża pokonujemy z zachwytem. Las zaczyna się przerzedzać i co jakiś czasu udaje się zobaczyć panoramę kotliny. Pogoda jest idealna. Czyste niebo, a do tego słońce. No i te widoki na otwartą przestrzeń. Jak na razie nic nie zapowiada katastrofy.
- Pierwsze piękne widoki dnia.
Na wysokości 1211 m n.p.m. mijamy Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem. Tutaj spotykamy pierwszych turystów tego dnia - głównie na nartach. Ruszamy w górę niebieskim szlakiem. Wejście zaczyna się komplikować, a widoczność znacznie pogarsza. Wkrótce ogarnia nas bezkresna szarość. Dostrzegamy tylko pokryte płaszczem śniegu drzewa.
- Wspinamy się pod górkę - jesteśmy już na ostatniej prostej.
- Krajobraz, choć gładki i jednolity kolorowo, był piękny.
Ponad pół godziny spędziliśmy wspinając się po stromym zboczu, tracąc nadzieję, że idziemy jeszcze po niebieskim szlaku. Początkowo wydawało nam się, że kierujemy się na zachód, w stronę Przełęczy pod Śmielcem. Ostatecznie okazało się, że obraliśmy kierunek “na wschód” i pomijając wspomnianą Przełęcz weszliśmy bezpośrednio na grań Karkonoszy, bardzo blisko Śmielca. O tym zorientowaliśmy się dopiero po zetknięciu z czeską tablicą informacyjną.
Od tego momentu zadanie było już łatwiejsze. Wzdłuż granicy majaczyły wysokie, pokryte lodem pale, dzięki którym trafiliśmy do Czarnej Przełęczy.
- Początkowo było szaro, buro i ponuro. Nic nie zapowiadało...
Na szczycie grani odbywał się niekończący spektakl światła i mroku. Promienie słoneczne próbowały co jakiś czas przebić się przez tarczę gęstych chmur.
- ...że na chwilę może zrobić się ciekawie. Najpiękniejsze foto z tegorocznych podróży po górach.
Na chwilę nawet zobaczyliśmy nad nami piękne błękitne niebo. Było to niezwykle piękne widowisko, warte trudu, jaki ponieśliśmy wchodząc na grań. Spędziliśmy tutaj około 30 minut, po czym skierowaliśmy się w stronę Jagniątkowa. Do pokonania został nam odcinek o długości pięciu kilometrów.
- Zejście do Jagniątkowa to ostatni wyczyn dnia.
Najbardziej stromy odcinek, gdzie czuliśmy ciągle niską temperaturę, a widoczność była zerowa, pokonaliśmy w kilkanaście minut. Po wejściu do zalesionej strefy pogoda znacznie się poprawiła. Dalszą drogę pokonaliśmy wolnym marszem.
- Na Koralowej Ścieżce odwiedziliśmy punkt widokowy, aby spojrzeć na Czarny Kocioł Jagniątkowski.
Czarny Kocioł Jagniątkowski
Kocioł powstał w plejstocenie, prawdopodobnie w czasie ostatniego zlodowacenia (bałtyckiego). Górna krawędź kotła osiąga wysokość 1325 m n.p.m. Jego skalne ściany opadają stromo do polodowcowego dna z moreną czołową najmłodszego etapu zlodowacenia. Z kotła wypływa górski potok Wrzosówka.
Czarny Kocioł Jagniątkowski stanowi szczególnie niebezpieczne miejsce zimą z powodu schodzących tu lawin oraz groźnych nawisów śnieżnych.
Podczas zejścia na tym odcinku towarzyszyły nam skały zwane paciorkami. Ze ścieżki zobaczymy tylko nieliczne z nich, ale zapewniamy, że są piękne. Nie polecamy jednak schodzenia ze szlaku w zimie z uwagi na pokryte śniegiem podłoże.
Na pętli autobusowej byliśmy o 17:30, niemal od razu wyruszyliśmy do centrum Jeleniej Góry.