Los zdecydował inaczej i była to najlepsza decyzja podjęta pod wpływem impulsu w 2020 roku.
Po bardzo udanej, ale chłodnej podróży do Jordanii, postanowiliśmy rozejrzeć się za kierunkiem, który w pierwszym kwartale 2020 roku będzie mógł zaoferować ciepło słońca, szum fal i niespotykaną przez nas jeszcze faunę i florę. Tak oto dotarliśmy do Gambii.
- Nałożenie granic Polski na Gambię i okolicę | źródło: https://thetruesize.com
Do Gambii przylecieliśmy 6 marca 2020 roku. Pierwsze wrażenia były bardzo mieszane, głównie za sprawą wyglądającego jak prowizorka terminala lotniskowego oraz gangu tragarzy próbujących wymusić na turystach opłatę za ułożenie bagażu w luku autokaru. Jakby tego było mało, autobus zepsuł się kilka przecznic od hotelu.
- Terminal lotniska był jeszcze w budowie. W połowie 2020 roku został oficjalnie otwarty.
Drugi pod względem wielkości kontynent, zamieszkuje ponad miliard ludzi. Afryka znajduje się po obu stronach równika i południka 0. Mimo znacznego zróżnicowania klimatów na tym ogromnym kontynencie, niemal wszędzie występuje klimat gorący lub bardzo gorący.
- Rzeka Gambia znajduje się w większości w kraju o tej samej nazwie. Przepływa również przez Gwineę i Senegal. Źródło: Google Earth.
Położona w zachodniej części Afryki Gambia, leży w strefie klimatu podrównikowego, gdzie opady występują głównie w porze suchej trwającej około pół roku - od maja do listopada. Na zachodzie kraju opady sięgają 1400 mm rocznie, natomiast na wschodzie już tylko 750 mm. To wystarczająco, by powodować podtopienia. Średnia temperatura wacha się od 24 do 30°C - ale już w marcu potrafi przekraczać 40°C.
Turystyka i hotele
Pod względem turystyki Gambia jest krajem bardzo specyficznym. Niemal wszystkie hotele znajdują się w zachodniej części kraju. Najwięcej w Serrekundzie - największym mieście kraju. Na potrzeby turystyki została wydzielona strefa wzdłuż wybrzeża, do której dostęp ma każdy, a wjeżdżające auta są kontrolowane przez policję.
Sprzedaż towarów i usług przez lokalnych mieszkańców jest zabroniona na terenie hotelu, ale już przed jego wejściem zwykle czeka na turystów kilka osób z różnorodną ofertą.
- Hotel Bamboo Garden spełnił nasze wymagania, choć klimatyzacja jest luksusem dodatkowo płatnym.
Gambijski standard gwiazdek znacznie różni się od europejskiego, czy nawet północnoafrykańskiego. Zwykle hotel czterogwiazdkowy spełnia ledwo standard 2 gwiazdek znanych nam choćby z Polski. Bardzo zabawne są sytuacje, gdy np. w hotelu 4***, w opcji All Inclusive, można sobie dokupić lodówkę lub klimatyzację, a posiłki i napoje są reglamentowane kuponami.
- Statek elektrownia dostarcza prąd do zachodniej części kraju.
Brutalna rzeczywistość Afryki: prąd w Gambii nie przysługuje wszystkim, ale zdecydowanie łatwiej o niego w okolicy zachodniego wybrzeża. Nawet jeśli jesteście w hotelu, doświadczycie przerw w dostawie - przeważnie wieczorami.
Po pierwszym śniadaniu na czarnym lądzie, postanowiliśmy zbadać okolicę. Od razu odwiedziliśmy plażę, ale tym razem jeszcze bez kąpieli. W trakcie spaceru zostaliśmy szybko otoczeni przez lokalnych sprzedawców i oczywiście wtedy nie zdawaliśmy sobie jeszcze sprawy, że tego typu praktyki są częste i nachalne.
- Plaże w Gambii są szerokie i czarne.
Strefa turystyczna
Wybrzeże Gambii jest piękne. Szerokie plaże, zwłaszcza przy odpływie, odsłaniają czarny piach dając jasno do zrozumienia, skąd wzięła się potoczna nazwa kontynentu. Zachody również są tu magiczne. Ten widok jest tak nietypowy, że kompletnie nie do opowiedzenia.
- Niezwykle zjawisko podczas zachodu słońca.
- Zachód słońca w Afryce. Szkoda, że trwa tylko chwilę.
Tylko w obrębie wejścia na plażę znajdziemy infrastrukturę przystosowaną do obsługi gości. To bary i restauracje z tarasami, ale nie oznacza to, że dalej jest luźno i spokojnie - wręcz przeciwnie, wydaje się, że turysta nigdy nie może odpocząć od handlu. Wkrótce zrozumieliśmy, że tak właśnie działa The Gambia Experience.
- Budki i sklepiki, w których można nabyć napoje i posiłki.
The Gambia Experience
Już po pierwszym dniu Gambia zrobiła na nas niesamowite wrażenie, choć był to zaledwie przedsmak. Ten mały kraj zwany jest uśmiechniętym wybrzeżem Afryki, ale o wiele bardziej popularnym pojęciem jest “The Gambia Experience” - doświadczenie, które pomogło nam zrozumieć filozofię mieszkańców tego regionu Afryki.
- Leniwe popołudnie. Tutaj nikt się do niczego nie śpieszy...
Lokalni mieszkańcy są bardzo otwarci i chętnie, w ramach usługi, zaopiekują się nami jako przewodnicy lub kierowcy. Pojęcie marketingu wydaje się być tubylcom całkowicie obce. Nikt tutaj nie przejmuje się wizualną oprawą. Siadając do stołu w restauracji może zdarzyć się, że każde krzesło będzie inne, a cała reszta - prowizorką.
Gambijczycy zakładają, że skoro do nich przyjechaliśmy, chcemy dowiedzieć się o ich kraju jak najwięcej i chętnie służą pomocą w tym zakresie. Bynajmniej nie należy unikać kontaktów, tylko swobodnie rozmawiać i zadawać pytania, choć odpowiedzi na wiele z nich nie otrzymamy.
- Leniwe życie w Gambii - właściciel "Tesco" czeka na klientów.
Zamiast tego dowiemy się nieco o codziennym życiu, legendach, wierzeniach, być może nawet o polityce i religii, choć warto pamiętać, że to kraj muzułmański i wyznanie może być tematem tabu.
Najważniejsze pytanie, jakie na pewno nam zadadzą, to czy jesteśmy zadowoleni z The Gambia Experience.
Należy jednak mieć oczy otwarte, ponieważ zdarzyło nam się doświadczyć rozmów o niczym, a zbyt wielka ufność wobec miejscowych jest drogą do szybkiego zubożenia portfela.
- Grupa miejscowych przewodników czekająca na przechodzących turystów.
Mieszkańcy Gambii w niczym się nie śpieszą. Czerpią pełnymi garściami z życia. Spacerują po plaży, grają w piłkę nożną, uprawiają sporty na powietrzu. Codzienne życie płynie leniwie, dlatego też warto wziąć to pod uwagę podczas planowania dnia, a zwłaszcza korzystania z usług, których realizacja może potrwać dłużej niż sobie wyobrażacie.
- Codziennie kupowaliśmy produkty od przechodzących kobiet, które towar nosiły na... głowie.
Jeśli będziecie mieć okazję obejrzeć ludowe występy - korzystajcie. Warto przyjrzeć się kulturze mieszkańców Gambii, która odwołuje się do dawnych zwyczajów lokalnych plemion, m.in. Mandinka i Dźola.
- Grupa animacyjna w hotelu - najbardziej spodobał nam się występ taneczny.
Biznes is biznes
Dobrobyt mieszkańców w dużej mierze zależy od turystyki. Przyjezdni są gwarancją zabezpieczenia bytu w porze deszczowej, kiedy zamiera turystyka.
Niewątpliwie ogromnym centrum handlowym Gambii jest plaża - nie da się na niej spokojnie poleżeć i opalić. Szybko odwiedzą was goście chcący sprzedać towary, usługi lub po prostu zabawić rozmową. Podobnie będzie na targach, gdzie kupicie dosłownie wszystko - mydło, powidło i pamiątki. Jeśli zdecydujecie się na zakupy, pamiętajcie, że ceny te podlegają negocjacjom, a sprzedawcy będą walczyć jak lew o każdego dalasi.
- To zdjęcie jest jak przypieczętowanie bardzo udanej transakcji biznesowej.
W większych sklepach, a także w aptekach czy piekarniach będą obowiązywać ceny stałe, które znajdziecie na produktach.
- Sklepy w Gambii są bardzo dobrze zaopatrzone. Można w nich znaleźć wszystko.
Gambia od kuchni
Nieodłączną częścią The Gambia Experience jest lokalna kuchnia. Poczynając od najsłynniejszego narodowego napoju - kawy. Zaparzony napój przelewa się z kubka do kubka, aby nadać mu odpowiedniej temperatury. Kawę zakupicie dosłownie wszędzie - nawet z mobilnych wózków jeżdżących po okolicy.
- Przenośny punkt sprzedaży kawy. Kubek kosztuje 5 dalasi.
Do dań narodowych można zaliczyć dwie potrawy: Domoda to danie podobne do gulaszu z kawałkami wołowiny oraz... masłem orzechowym, które w Gambii się produkuje. Yassa to danie z kawałkami kurczaka gotowanego z cebulą i warzywami, a specjalnym dodatkiem jest musztarda. Obie potrawy podaje się z ryżem, który z uwagi na niską cenę, znajdziemy w niemal każdym posiłku. W menu znajdują się również wędzone i suszone ryby.
- Domoda, to narodowa potrawa, której trzeba spróbować. Wyglądem przypomina gulasz.
Gambia słynie z własnego piwa Jul Brew. Jest ogólnodostępne w sklepach, choć sami mieszkańcy rzadko je piją. Rozpoznacie je po etykietach z Zimorodkiem.
- Występuje kilka gatunków piwa z różnymi zwierzętami na etykietach - nam udało się upolować jeszcze z krokodylem.
Dostępne na plażach budki oferują soki i napoje. Są przygotowywane z naturalnych składników - można to zobaczyć na własne oczy. Ponieważ w Gambii nikt się nigdzie nie śpieszy, to na sok trochę poczekacie. W międzyczasie mobilni sprzedawcy na pewno będą chcieli wam coś sprzedać.
- Kobiety z towarem (orzeszki, banany) spacerują po plaży.
Fauna i flora
Zieleń zakwita dopiero w porze deszczowej. W marcu przywitały nas rośliny spalone żarem bezlitosnego słońca i otulone kurzem pustyni, którego kolejne warstwy przynosi wiatr.
Na zachodzie Gambii najczęściej występują lasy namorzynowe oraz palmowe, zobaczymy również akacje i baobaby. Tam gdzie znajdziemy zieleń będą też kolonie mrówek i termitów, które przez nikogo niepokojone budują swoje zamki zwane termitoriami.
- Termitorium - podobno są tak solidną konstrukcją, że nawet rozpędzony samochód ich nie rozwali.
W zachodniej Gambii nie zobaczymy dużych zwierząt. Najbardziej charakterystyczne dla tutejszej fauny są ptaki oraz małe naczelne zamieszkujące enklawę niedaleko Serrekundy.
- Małpki są najpowszechniejszą atrakcją Afryki, ale miejscowi traktują je jak udomowione zwierzęta.
Fenomenem tego miejsca są kolonie sępów, które zachęcane przez ludzi, przylatują do hotelu Senegambia na codzienne karmienie mięsem.
- Pozowanie z sępami tuż po posiłku.