Postanowiliśmy wykorzystać jeden z pierwszych lipcowych weekendów na wyjazd na Sycylię, a przy okazji sprawdzić ile maksymalnie można wydać podczas krótkiego wyjazdu.
Jeszcze przed wylotem ustaliliśmy miejsca, które chcemy zobaczyć, choć samo zwiedzanie Etny było ryzykowne ze względu na jej przebudzenie, to z planów udało się zrealizować prawie wszystko.
- Wilkołak na Sycylii - na zdjęciu Via Etnea - najważniejsza turystyczna ulica miasta.
Czwartek
Polecieliśmy z Katowic, lot trwał dwie i pół godziny. Podróżowaliśmy Airbusem A321 w barwach WizzAir.
- Terminal lotniska w Katanii nie imponuje, ale swoją funkcję spełnia.
Na miejscu zdecydowaliśmy się skorzystać z komunikacji miejskiej zamiast z podstawionego pod terminal Alibusa. Autobus linii 524 krążył po mieście około 30 minut, ale najważniejsze, że podrzucił nas do samego centrum. Z placu Borsellino mieliśmy tylko 10 minut drogi do apartamentu, gdzie powitał nas właściciel i po krótkim wprowadzeniu zostaliśmy sami.
Apartament był przystosowany dla pięciu osób, do tego w każdym pomieszczeniu klimatyzator, telewizor ze Smart TV oraz balkon i obszerny taras, a wszystko w otoczeniu klimatycznych kamieniczek. Na dole mogliśmy skorzystać z usług restauracji i barów.
Tego samego dnia udaliśmy się na kolację oraz wstępne oględziny zabytków centrum. Dotarliśmy nawet do kolejki Circumetnea, ale ostatecznie musieliśmy zrezygnować z przejazdu, ponieważ kolejka kursowała tylko do późnego południa, a okrążenie Etny trwało trzy godziny - czasu, którego podczas weekendowego wypadu było nam po prostu szkoda.
- Dotarliśmy do pierwszej stacji kolejki Catania Borgo dość późno i ostatecznie nie skorzystaliśmy z atrakcji.
Wieczorem zjedliśmy pyszną włoską pizzę na grubym razowym cieście.
Piątek
Cały dzień poświęciliśmy na zwiedzanie zabytków Katanii. Tutaj nie trzeba było wielkich przygotowań. Po prostu przeszliśmy z mapą wcześniej zaznaczonych miejsc od jednego punktu do kolejnego.
- Dawny klasztor Benedyktynów - teraz to budynek Uniwersytetu Katanii. Wnętrze kościoła można zwiedzać.
Tym sposobem zwiedziliśmy kilka kościołów, które były otwarte i nawet odwiedziliśmy bramę Garibaldiego. Pod Castello Ursino zjedliśmy wczesny obiad (do zamku nie wchodziliśmy).
- Castello Ursino to zamek, który wybudowano nad brzegiem, ale podczas erupcji Etny wybrzeże przesunęło się kilka kilometrów.
Po zwiedzaniu pozostało dużo czasu, dlatego też odwiedziliśmy sklep z przyprawami, a później również słynny targ rybny.
Na popołudniową przerwę wróciliśmy do apartamentu. Zostało nam tak dużo czasu, że na godzinę 16-tą zarezerwowaliśmy wycieczkę turystycznym busem.
- Jedziemy na wycieczkę z przewodnikiem. Koszt 10 euro od osoby.
Pojechaliśmy wybrzeżem do miejscowości Aci Castello, gdzie podziwialiśmy zamek nad brzegiem morza, a wracając przejechaliśmy przez centrum - tym razem zwiedzając niektóre z zabytków porannej wycieczki z przewodnikiem w języku angielskim.
- Nazwa miejscowości pochodzi od wybudowanego na skale zamku.
Wieczorem smakowaliśmy kuchnię włoską - zjedliśmy makarony (w tym lokalną pastę alla Norma z bakłażanem, ricottą i pomidorem), a później także pizzę.
- Pasta alla Norma popijana lokalnym piwem - smakowało nieziemsko.
Sobota
Wycieczka do Taorminy była obowiązkowym punktem pobytu. Przeprawa była niezwykle przyjemna - klimatyzowanym pociągiem za 3,70 euro osoby pojechaliśmy na dworzec Taormina-Giardini. Tam małym busem za 1,1 euro podjechaliśmy pod główną bramę miasta.
- W odróżnieniu od komunikacji miejskiej, na kolej można liczyć w 100%!
Godzinę poświęciliśmy na zwiedzanie teatru (fotki, filmy, itp.), a następnie spacerowaliśmy po Corso Umberto do bramy Porta Catania. Wróciliśmy uroczymi bocznymi uliczkami - polecamy eksplorować miasto właśnie w taki sposób, ponieważ główny pasaż jest wypełniony turystami (a to jeszcze nie jest najgorzej, bo przecież turystyka przeżywa kryzys), poza tym wszystko jest tu koszmarnie drogie.
- Główna ulica miasta zrobiła na nas niesamowite wrażenie.
- Teatr jak teatr, ale ten ekran zasłania jeden z najważniejszych widoków świata!
Kolejka linową za 3 euro zjechaliśmy na dół, skąd udaliśmy się na plażę. Zobaczyliśmy obie (te, najważniejsze w Mazzarò), ale niestety ogrom turystów opalających się na kamiennych brzegach pomógł nam podjąć szybką decyzję o opuszczeniu miejsca.
- Zatłoczone plaże z widokami. Zostaliśmy tam dosłownie chwilę...
Przy Via Nazionale zjedliśmy prosty obiad (carbonara lub hamburger) i pojechaliśmy busem (1,90 euro / os.) pod dworzec kolejowy. W Katanii byliśmy o 17:00.
Po odświeżeniu się w apartamencie ponownie udaliśmy się na wieczorny spacer i poszukiwanie ciekawego miejsca na kolację. Tym razem trafiliśmy do bardzo ładnej restauracji, gdzie degustowaliśmy pyszne piwo i zjedliśmy oryginalną pizzę w sycylijskim stylu.
- Pożegnalna kolacja to była uczta w sycylijskim stylu!
Niedziela
Po 10:00 opuściliśmy apartament i wybraliśmy się do Parku Vincenzo Belliniego, w którym spędziliśmy godzinę. Następnie wolnym krokiem przeszliśmy po raz kolejny przez via Etnea, skosztowaliśmy lokalnych słodyczy i odwiedziliśmy bazylikę św. Agaty.
- Park Vincenzo Bellini - miejsce warte zobaczenia.
Resztę czasu przeznaczyliśmy na transfer na lotnisko oraz przeprowadzenie wszelkich procedur lotniskowych, które - co było dla nas ogromnym zdziwieniem - trwały może kilka minut.
- Trochę wstyd się przyznać, ale był to nasz pierwszy lot liniami WizzAir.
Przed godziną 20:00 byliśmy na lotnisku w Katowicach.
Podsumowanie
Bilety lotnicze zakupiliśmy na stronie WizzAir:
biletów - 162,40 zł/os.
Noclegi zarezerwowaliśmy za pośrednictwem airbnb apartament w centrum Katanii z dwoma sypialniami i łazienkami - ok. 108 zł / noc od osoby.
apartamentu - 432 zł (3 noce)
Inne koszty: 80 euro z bankomatu (ok. 356 zł) + to co płaciliśmy kartą maks. 30 euro (ok. 135 zł)
weekendu dla jednej osoby - 960 zł
Nie był to tani wyjazd - w tej cenie można znaleźć tygodniowe Last Minute w formule All Inclusive w Tunezji czy Turcji, ale mimo wszystko miło wspominamy weekend we Włoszech. Można uznać, że 250 zł na dzień to nie jest dużo jak na kraj Zachodniej Europy.