Tym filmem rozpoczynamy kilkuodcinkowy cykl o historycznych miejscach Sri Lanki, które odwiedziliśmy w październiku 2022 roku.
Poznawanie historii skały warto rozpocząć od wystawy w lokalnym muzeum, w którym i tak musimy się pojawić, aby zakupić bilety na Lwią Skałę (kasa biletowa dla mieszkańców Sri Lanki znajduje się bliżej głównej drogi).
- W muzeum zobaczymy m.in. posągi, naczynia, biżuterię oraz wielką makietę okolicy. W muzeum nie można robić zdjęć.
Ruiny kompleksu pałacowego na szczycie Sigirii są pozostałością bardzo trudnej historii pierwszego królestwa. Pierwotnie, na szczycie znajdował się buddyjski klasztor, jednak po przewrocie króla Kassapy mnichów przeniesiono na sąsiednią skałę Pidurgangalę.
- Koronę i najbliższą okolicę wysokiej na 200 metrów skały przekształcono w fortecę.
Historia
Dawno temu był tu aktywny wulkan. Erupcje doprowadziły do nagromadzenia się w jego wnętrzu dużej ilości zastygłej lawy wymieszanej ze skałami. To, co podziwiamy dziś, jest oczyszczoną z ziemi oraz oszlifowaną przez wiatr i deszcz spiętrzoną magmą.
Po trwającej dwadzieścia sześć lat wojnie domowej, król Dhatusena zjednoczył wyspę pod swoimi rządami. Spłodził dwóch potomków: syna z legalnego związku - Mogallana oraz bękarta Kassapę.
Zgodnie z prawem, następcą króla został Mogallan, jednak zachłanny Kassapa doprowadził w 473 roku do przewrotu, w skutek którego przejął władzę. Kazał zamurować ojca żywcem, a na brata wydał wyrok śmierci. Mogallan musiał uciekać.
Choć Kassapa został królem właściwie bez problemu, musiał się liczyć z zemstą brata. Dlatego zdecydował się na budowę nowej stolicy w miejscu trudno dostępnym dla wrogów.
Gdy po 18 latach emigracji, na wyspę powrócił Mogallan, był witany jak wyzwoliciel. Bez problemu pokonał wojska Kassapy, a przegrany musiał ratować się ucieczką. Jednak gdy dowiedział się, jak beznadziejna jest sytuacja, poderżnął sobie gardło własnym sztyletem.
Po krótkim epizodzie Kassapy, kompleks Sigiriya ponownie został przekazany mnichom. W późniejszych czasach pełnił jeszcze funkcję fortecy obronnej Królestwa Kandy. Następnie został opuszczony i zapomniany aż do 1831 roku, gdy odkryli go Brytyjczycy.
- Kompleks pałacowy otacza szeroka fosa, która niegdyś była wypełniona krokodylami.
Teren ogrodów współcześnie uporządkowano i możemy tam zobaczyć liczne baseny oraz fontanny.
- Przez środek przebiega aleja, z której rozpościera się pierwszy zapierający dech w piersiach widok na skałę.
Wejście
Schody, które prowadzą do rzeźbionych łap zostały zrekonstruowane z oryginalnych materiałów. Wyżej zamontowano stopnie oparte na stalowej konstrukcji.
Tak wyglądają schody z daleka:
- Chcecie jeszcze wchodzić na górę? ;)
Przed wejściem na teren warto wiedzieć, że jest on oblegany przez pseudo przewodników legitymujących się plastikowymi identyfikatorami. Tego typu usługi tutaj drogo kosztują, dlatego jeśli naprawdę chcecie skorzystać z ich propozycji - robicie to na własną odpowiedzialność. Usługi tych przewodników opierają się na słabej wiedzy historycznej. Radzimy po prostu nie zwracać na nich uwagi. Jeśli nie będziecie odpowiadać - odczepią się.
- Zbadaliśmy najbliższe otoczenie skały - znajdują się tam jaskinie lub inne tego typu atrakcje.
Ruszamy na górę! Wspinaczka po stromych schodach - a jest ich podobno aż 1200 - może stanowić pewien problem dla osób o słabej kondycji.
- Zalecamy zabrać dużo wody i uzbroić się w cierpliwość. Tutaj widok na Pidurangalę.
W żadnym wypadku nie należy w pośpiechu podążać za Lankijczykami, ponieważ oni wspinają się tam w klapeczkach lub po prostu na bosaka.
Po drodze można zobaczyć gniazda pszczół - służyły one niegdyś obronie twierdzy. Gdyby wróg podszedł do skały, wartownicy strzelali do gniazd. Poirytowane pszczoły miały zaatakować wspinającego się po schodach wroga.
- Podobno kilka lat temu osy zaatakowały turystów. Kilka osób zostało hospitalizowanych.
Na szczycie
Zabudowania na Lwiej Skale należały wyłącznie do użytku króla, rodziny, służby i ochrony. Zobaczymy tam jedynie fundamenty dawnych budynków, a po środku ogromny basen, który był także magazynem wody.
- Można zaryzykować stwierdzenie, że Sigirija była pierwszym apartamentowcem z basenem na dachu.
- Wilkołak na krawędzi :)
- Z dachu Lwiej Skały możemy obserwować również najbliższą okolicę, w tym ogrody i bagna.
- W tle majaczą wysokie góry.
- Z daleka można wypatrzyć białego Buddę z lokalnej świątyni.
Zejście
- Zejście ze szczytu tylko do pewnego miejsca odbywa się tym samym szlakiem - tutaj widzimy schody z łapami z zupełnie innej perspektywy.
Po wyjściu z tarasu z łapami przechodzimy na ścieżkę prowadzącą w lewo. Znajduje się tam wąski korytarz, który od przepaści oddziela wysoki otynkowany mur. Podobno dawniej był on wypolerowany jak lustro, w którym odbijały się liczne malowidła konkubin Kassapy. Jednak do dzisiejszych czasów malowidła nie przetrwały, a ściana zmatowiała.
Jeśli chcecie zobaczyć kilka ze starych malowideł z konkubinami, to można je zobaczyć w jaskini, do której prowadzą spiralne schody.
- Spiralne schody do galerii z konkubinami. Tam, podobnie jak w muzeum, nie można robić zdjęć.
- Kopia malowideł z jaskini znajduje się w muzeum, gdzie - wyjątkowo - można je fotografować.
Już po zejściu z góry proponujemy bacznie obserwować drogowskazy. Są one tak ustawione, aby wprowadzić schodzących w błąd. Początkowo przyglądaliśmy się krążącym na dole zwiedzającym myśląc, że zwiedzają dodatkowe atrakcje - wszak znajdują się tam ruiny letniego pałacu Kassapy. Gdy zeszliśmy niżej, stało się jasne, że wpadliśmy w pułapkę zastawioną przez strażników, którzy nawet nie ukrywali, że za odprowadzenie do wyjścia należy się kasa. Ponieważ było to bardzo prymitywne zagranie, nie dostali ani jednej rupii.
- Leże do wypoczynku (być może tron Kassapy).
Na dole weszliśmy prosto w stragany z różnego rodzaju bibelotami. Choć nie mieliśmy tutaj zamiaru kupować pamiątek, to bardzo chętnie uzupełniliśmy zapas wody oraz wypiliśmy wodę z kokosa.
- Na dole obowiązkowo butelka wody oraz kokos.
Dzień uważamy za bardzo udany. Opalenizna wyszła nawet spoko ;)
- Po zejściu, odpoczynku i powrocie do hotelu zachciało nam się bardzo jeść! Ale najpierw herbatka.
Następnego dnia poszliśmy zobaczyć Lwią Skałę z zupełnie innej perspektywy. W tym celu zrobiliśmy sobie trekking przez dżunglę.