W Turcji spędziliśmy dokładnie tydzień, ale za to bardzo intensywnie. Chcieliśmy zobaczyć więcej niż hotel i okolicę, dlatego już przed wyjazdem przeglądaliśmy najciekawsze kierunki wycieczkowe w rejonie naszego zameldowania - Alanyi.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że atrakcji w okolicy jest wiele. Na początek górująca nad miastem twierdza i związane z nią zabytki jak Czerwona Wieża, antyczna stocznia, stare miasto na zboczu skały, duży port, jaskinie oraz muzeum archeologiczne. A to ciągle w samym tylko mieście. Tuż za miastem znajdują się góry Taurus, które kryją w sobie jeszcze więcej niespodzianek - to naturalne i starożytne atrakcje, których w Turcji jest pełno na każdym kroku i dlatego postanowiliśmy odkryć jak najwięcej.
- Widok na starożytną stocznię - jeden z najlepiej zachowanych obiektów tego typu na świecie.
Dzień w podróży
Aby wylecieć na urlop musieliśmy najpierw dotrzeć do Modlina. W tym celu wybraliśmy się w kilkugodzinną wycieczkę po kraju. Dojazd z Wrocławia był dość prosty, bo obejmował dwuetapowy transfer busem, a potem pociągiem. Niestety w obu przypadkach czas przeprawy uległ wydłużeniu i ostatecznie zamiast dotrzeć 3h przed wylotem byliśmy około 50 minut przed zamknięciem bramki.
Szczęśliwie udało się i został tylko ostatni etap podróży - lot samolotem, zameldowanie w hotelu i zwiedzanie. Przynajmniej tak nam się wydawało.
Samoloty z Modlina latają na lotnisko w pobliżu miasta Antalya. Stąd dopiero trzeba dostać się do Alanyi, gdzie znajdował się nasz hotel. Łatwo sprawdzić, że to aż 125 km - czyli prawie dwie godziny busem po drodze szybkiego ruchu. Plus jest taki, że droga prawie cały czas prowadzi równolegle z brzegiem morza. Minus - jechaliśmy w nocy.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że hotel położony jest w bardzo ciekawej lokalizacji - blisko tutaj do plaży, głównej alei miasta, a po drugiej stronie ulicy mamy aquapark i mini market.
Pierwszy dzień rozpoczęliśmy śniadaniem, następnie spotkaniem z rezydentem i wyjściem na plażę. Tak mniej więcej wyglądał każdy dzień pobytu w Alanyi. Szybko udało nam się ustalić co chcemy i co możemy zwiedzić. Naszym marzeniem było zobaczenie Pamukkale i Kapadocji. Te dwa hasła towarzyszyły nam całą drogę do Turcji. Niestety, przeszkodą stały się odległości i czas jaki mieliśmy do dyspozycji. O ile na Pamukkale czas znaleźć musieliśmy, o tyle na Kapadocję już nie.
Plan zwiedzania
Pierwszy dzień poświęciliśmy na przyjemności. Spędziliśmy go niemal w całości na plaży, a wieczorem zwiedziliśmy miasto.
Drugiego dnia udaliśmy się na zwiedzanie twierdzy osmańskiej. Nasz plan wycieczki obejmował wjazd nową kolejką gondolową, a następnie przejście drugą stroną wzgórza. Była to niesamowita przygoda, ponieważ bogatej zabudowy wzgórza nie da się ocenić patrząc na nią z plaży. Na szczycie znajdują się liczne dobrze zachowane budynki, w tym meczet Sulejmana oraz ruiny budynków, w tym kościołów. Jest to zwiedzanie na kilka godzin.
Twierdza z widokiem na miasto
Twierdza znajduje się na wysokości około 250 m n.p.m. i jest otoczona murami o długości 6,5 km z ponad 140 wieżami obronnymi. Wychodząc z gondoli wkraczamy na teren fortecy Ehmedek. Wejście do niej jest darmowe, ponieważ stanowi ona przejście między stacją gondoli i częścią wzgórza, która jest dostępna dla mieszkańców. Następnie przechodzimy uroczą uliczką na południe, mijamy m.in. meczet i kilka budynków w tym kawiarnie i sklepy.
Dalej znajduje się forteca wewnętrzna İç Kale, i jest ona płatna (bilet 20 TRY). Na jej terenie znajdują się tylko ruiny dawnych budynków i taras widokowy na zachodnią część miasta.
- Widok na zachodnią część Alanyi - z plażą Kleopatra.
Po dokładnym obejrzeniu każdego kamienia zeszliśmy na dół, w stronę portu. Zejście jest łagodne, wzdłuż wybrukowanej drogi i pośród starej zabudowy. Po drodze można przejść kilkoma skrótami, w tym tunelami czy bramami warownymi. Z każdego miejsca można podziwiać panoramę miasta z widokiem na góry Taurus. Na dole czekała na nas kolejna atrakcja - Czerwona Wieża, do której musieliśmy wejść. Wieża zbudowana jest na ośmiobocznej podstawie, liczy sobie 33 metry wysokości i została zbudowana w celu kontrolowania portu. Zwiedzanie obejmuje swobodne poruszanie się po budynku, możemy zwiedzić każde piętro tej masywnej struktury. Na szczycie znajduje się punkt widokowy na port i jego pozostałe budynki.
- Widok na wschodnią część Alanyi - port i plaża miejska o długości 12 km.
Od razu kupiliśmy łączony bilet do wieży i stoczni. Oba budynki leżą w pewnej odległości od siebie, ale droga do stoczni prowadzi dawnym murem obronnym, a po drodze znajduje się wiele atrakcji typu armaty, tarany i katapulty. W stoczni możemy obejrzeć wystawę ukazującą proces budowy statków. Dostępnych jest kilka doków, w których budowano szkielety, a potem kadłuby łodzi. Do XX wieku służyły jako miejsce napraw dla okolicznych rybaków. Oba budynki pochodzą z 1227 roku, a ich budowa była początkiem romansu Imperium z Morzem Śródziemnym.
- Czerwona Wieża widziana z nabrzeża w starożytnej stoczni.
- Ostatni niezadaszony poziom wieży, z którego można obejrzeć panoramę portu.
Trzeciego dnia znów odpoczywaliśmy. Głównie na plaży, a po południu wybraliśmy się na spacer po mieście. Gdy doszliśmy do portu postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę łodzią po zatoce. Okazało się, że praktycznie od razu można wypłynąć w godzinny rejs po okolicy, dzięki czemu mogliśmy m.in. obejrzeć Czerwoną Wieżę i stocznię z zewnątrz. Następnie obejrzeliśmy dookoła skałę, na której znajduje się twierdza i mieliśmy chwilkę, aby nurkować w morzu. W trakcie wycieczki turecki przewodnik opowiedział nam kilka ciekawostek o skałach i m.in. o Jaskini Kochanków, która posiada wejścia po obu stronach schodzącej do morza skały.
Kanion Sapadere i Jaskinia Krasnoludków
Przyszedł dzień na pierwszą dalszą wycieczkę. Zdecydowaliśmy się na oddalony 43 km od miasta Kanion Sapadere, w którego dolinie płynie potok. Trasa zajmuje około 350 metrów i kończy się widokiem na wodospad. Po drodze znajduje się kilka zejść do wody, gdzie można się wykąpać, ale to atrakcja raczej dla morsów, ponieważ temperatura wody sięga około 10 stopni.
- W Kanionie Sapadere zobaczymy wiele pięknych wodospadów.
W drodze powrotnej zajrzeliśmy jeszcze do Jaskini Karłów (lub też Krasnoludków) - była to chyba największa jaskinia, w jakiej do tej pory byłem. Liczne tunele zdobione stalaktytami i stalagmitami naprawdę zadziwiają.
- Piękne sklepienia Jaskini Krasnoludków.
Ponadto na wycieczce mieliśmy okazję zjeść tradycyjny turecki placek z serem i pietruszką oraz odwiedzić mieszkającą na wsi rodzinę trudniącą się zbieraniem herbaty na zboczach gór Taurus. Odwiedziliśmy również pobliski meczet.
Całość zajęła kilka godzin - wyjechaliśmy spod hotelu po 9:30, a wróciliśmy w okolicach 16:00.
- Pamiątkowa fotka w górach Taurus.
Pamukkale, Hierapolis i Nekropolis
Druga wycieczka fakultatywna była o wiele dłuższa. Wyjechaliśmy około 3:30 spod hotelu, a wróciliśmy po 21:00. Pewnie byłaby krótsza, gdybyśmy nie musieli jeździć po licznych fabrykach i firmach znajdujących się na trasie przejazdu. I tak oto odwiedziliśmy sklep z jedwabnymi materiałami, fabrykę skóry oraz ręczników, a także winiarnię.
Wszędzie tam można było wydać miliony monet tureckich, ale zdecydowanie trzymaliśmy je na potem. Zresztą chcieliśmy zobaczyć Pamukkale i po to tu przyjechaliśmy.
- Ściana w kompleksie skał wapiennych Pamukkale.
Niedaleko miasta Denizli znajdują się ruiny starożytnej metropolii Hierapolis, która stała się sławna już w czasach antycznej Grecji dzięki położonym niedaleko tarasom wapiennym o właściwościach leczniczych. Niestety, miasto było wielokrotnie niszczone przez trzęsienia ziemi, aż w końcu w czasach osmańskich zdecydowano się nie odbudowywać miasta.
Znajduje się tutaj kilka ciekawych miejsc - zwiedzanie najlepiej zacząć od bramy północnej, skąd wchodzimy bezpośrednio do Nekropolis. Zgodnie z kierunkiem ruchu warto najpierw zobaczyć starożytny cmentarz z wieloma dobrze zachowanymi sarkofagami i grobowcami rodzinnymi, aby następnie przejść do ruin miasta. Tutaj robi się już ciekawie, a to dopiero początek - przy wejściu mamy kościół-łaźnię, wielkie łaźnie, świątynię Apolla, Plutonium, święta sadzawka i niedaleko położony, bardzo dobrze zachowany teatr rzymski, a niedaleko także Martyrium św. Filipa, z którego pozostały jedynie fundamenty.
- Starożytna nekropolia w Hierapolis.
- Teatr rzymski z II wieku n.e. na terenie Hierapolis.
Po zwiedzaniu teatru udaliśmy się do lokalnego muzeum archeologicznego, które prezentuje najciekawsze okazy starożytnej architektury znalezione na terenie kompleksu.
Wyjście odbywa się przez białe wapienne skały, czyli Pamukkale - tzw. Bawełniany Zamek. Jest to zdecydowanie najbardziej zapadający w pamięci punkt wycieczki. Białe skały odkładające się nieprzerwanie od 14 tysięcy lat fascynują swoim pięknem. Po obu stronach doliny znajdują się liczne tarasy (część akurat była wyschnięta i niedostępna dla zwiedzających). Poświęciliśmy godzinę na zwiedzenie całego kompleksu. Co prawda składa się on głównie z dwóch tarasów widokowych, ale widok jest przepiękny.
- Baseny lecznicze w Pamukkale.
Najciekawszym elementem wycieczki było zejście wąską ścieżką z góry do bramy południowej w kierunku miasteczka. Droga odbywa się wąską ścieżką wzdłuż licznych basenów wypełnionych wodą. Na ich dnie odkłada się osad wapienny. Każdy z nich posiada inną głębokość. W niektórych można zanurzyć się po kolana, a w innych po kostki.
Pakowanie i wyjazd
Ostatni dzień poświęciliśmy na załatwianie pozostałych spraw. Obejmowały one plażowanie, zakupy i zwiedzanie muzeum.
Robiąc zakupy zdecydowaliśmy się na zabranie tureckich specjałów, m.in. owoców, herbaty, kawy i chałwy, które w Turcji bardzo nam smakowały. Nabyliśmy również zestawy charakterystycznych szklaneczek do herbaty (çay).
Na spokojnie odwiedziliśmy również Muzeum Archeologiczne w Alanyi, które jest dość młode i małe, ale zdecydowanie dobrze zaopatrzone. Na zewnątrz jest pokaźna wystawa elementów zdobień budowlanych oraz sarkofagów, a także ekspozycja starożytnych wozów i maszyn do wyrobu oliwy. W budynku, na kilku salach znajdują się posągi (w tym brązowa Heraklesa) i statuetki, liczne monety oraz biżuteria i sala z naturalnej wielkości modelem łodzi do przewozu amfor z oliwą.
- Muzeum w Alanyi - warto zobaczyć.
Zdecydowanie polecamy
Turcja okazała się miłym zaskoczeniem. Kraj dobrze przygotowany na przyjęcie turystów, posiadający wiele do zaoferowania okazał się strzałem w dziesiątkę. Komunikacyjnie również dali radę - w sumie pokonaliśmy ponad 1100 km podczas tego wyjazdu! I choć mamy zastrzeżenia co do przepisów drogowych (kierowcy mają pierwszeństwo przed pieszymi), to jednak drogi są dobre, a na dalekie odległości podróżuje się szybko i komfortowo. Zostaliśmy także pozytywnie zaskoczeni przez mieszkańców, którzy w większości znają język angielski lub nawet polski w stopniu komunikatywnym. Do tego Turcy są bardzo przyjaźni i pomocni. Miło zapamiętaliśmy ten wyjazd.