Przez ostatnie lata z powodzeniem podróżowaliśmy po świecie, kompletnie ignorując Stany Zjednoczone Ameryki Północnej... Tak było, dopóki nie znaleźliśmy lotów w naprawdę korzystnej cenie. Decyzja podjęta została w kilka minut. Kupiliśmy bilety, spakowaliśmy plecaki, a na miejscu zobaczy się co dalej.
- Dużą cześć pobytu spędziliśmy za kółkiem. Jazda amerykańskimi drogami to atrakcja sama w sobie.
Loty do Ameryki
Nie największym, ale zawsze znacznym wydatkiem w podróży są bilety lotnicze. Ku naszemu zdziwieniu, bardzo wygodne połączenie znaleźliśmy na stronie linii British Airways, które za opcję z przesiadką na Heathrow zaproponowało bardzo rozsądną cenę. Tak wyglądały ceny biletów:
- Gdańsk > Sztokholm - 66 zł (WizzAir),
- Sztokholm > Londyn > Los Angeles - 890 zł (British Airways, lot Boeingiem 777-300ER linii American Airlines),
- Los Angeles > Londyn - 600 zł (British Airways, lot Airbusem A380),
- Londyn > Wrocław - 129 zł (Ryanair).
lotów na trasie Europa > Ameryka > Europa wyniósł nas 1685 zł za os.
Los Angeles - nadchodzimy!
Nasze pierwsze spotkanie z Ameryką odbyło się w Los Angeles na jednym z największych portów lotniczych świata. Poza głównym terminalem o nazwie Tom Bradley, lub po prostu “B”, jest tam aż osiem mniejszych terminali, ale wcale nie tak łatwo się zgubić. Więcej o lotnisku opowiadamy w naszym filmie.
W Los Angeles musieliśmy zobaczyć kilka ikonicznych miejsc. Zaczęliśmy dość sztampowo od Hollywood i słynnego Dolby Theatre, gdzie odbywa się coroczna ceremonia wręczenia Oscarów. Tuż obok ciągnie się kilometrami Aleja Gwiazd. W Los Angeles zobaczyliśmy jeszcze dwa imponujące miejsca - Śródmieście (LA Downtown) oraz Obserwatorium Griffitha, z którego rozpościera się najciekawszy widok na Los Angeles.
Miasto Aniołów najtaniej eksplorować z pomocą Metra - to zintegrowany system pociągów i autobusów, który oplata całą metropolię, a karta sieciowa daje możliwość jazdy aż 27 systemami komunikacyjnymi w Hrabstwie Los Angeles.
- Do podróży po LA polecamy metro. Dziennie za podróże płaciliśmy jedynie 5$.
Trzeba jednak uwzględnić, że pociągi poza centrum jeżdżą na estakadach i po ulicach, dlatego często stoją na światłach razem z samochodami.
Pustynna Arizona
Planując zwiedzanie Arizony pod uwagę braliśmy wypożyczenie auta. O wynajęciu samochodu w wypożyczalni Thrifty piszemy w innym tekście.
Tankowanie samochodu to też atrakcja. Przy drogach szybkiego ruchu mało jest MOPów jak w Polsce, dlatego aby zatankować każdorazowo musieliśmy zjechać do miasta. Zanim rozpoczniemy tankowanie trzeba dokładnie przeczytać opisy, ponieważ w Stanach Zjednoczonych zielony dystrybutor to diesel, a czarny - benzyna - czyli odwrotnie niż u nas.
Gdzie się zatrzymaliśmy w Arizonie? Williams to miasteczko o typowym zachodnioamerykańskim charakterze, zamieszkane przez 3 tysiące mieszkańców, których głównym utrzymaniem jest turystyka. To także jedno z niewielu miejsc utrzymanych w dawnym duchu - przez jego centrum przebiega słynna Route 66, łącząca Chicago z Los Angeles (finalnie przedłużona do Santa Monica).
- W Williams warto kupić lokalną gazetę i trzymać rękę na pulsie ;)
Miejsca, które postanowiliśmy odwiedzić w Arizonie to najsłynniejsze landmarki, czyli Grand Canyon, Monument Valley oraz Krater Meteorytowy. Poza tym byliśmy skłonni zobaczyć wszystko na co natkniemy się po drodze, ale nie wymagało nadłożenia dodatkowych kilometrów.
Polecieliśmy do USA z zamiarem zejścia do Wielkiego Kanionu, ale jeszcze dwa tygodnie wcześniej w Arizonie zalegał śnieg, a wiele miejscowości w okolicach południowej krawędzi było podtopionych. Z obawy o niestabilne szlaki turystyczne władze parku wydały ostrzeżenie i prośbę o nie schodzenie na dół. Z przykrością zastosowaliśmy się do zaleceń, bo mimo opracowania trasy przejścia przez Kanion doskonale rozumiemy, że to nie Karkonosze, po których możemy “chodzić po omacku”. Zdecydowaliśmy się odłożyć trekking na następny raz, a zamiast tego spędzić więcej czasu w innych kultowych miejscach.
- Wielki Kanion - bezmiar tej wielkiej przerwy w ziemi oszałamia.
Następnego dnia ruszyliśmy na północ stanu, do granicy z Utah, gdzie znajduje się znana z wielu filmów dolina monumentalnych skał. Monument Valley zachwyca wysokimi pomarańczowymi formacjami wyrastającymi pośrodku pustyni. Zadbano o to, aby można było się przyjrzeć niemal każdej skale z bliska, dlatego pomiędzy nimi powstała okrężna gruntowa droga dla samochodów osobowych. Przejazd całej pętli trwa 2-3 godziny i dostarcza niesamowitych wrażeń oraz widoków.
- Do odległego Monument Valley pojechaliśmy m.in. aby pojeździć gruntowymi drogami pomiędzy ogromnymi skałami.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze trzy ciekawe miejsca: Stopy Słonia, ślady dinozaurów (pod opieką Indian z plemienia Navajo) oraz most wiszący z 1911 roku w miejscowości Cameron.
Ostatniego dnia w Arizonie wybraliśmy się na wycieczkę do Krateru Meteorytowego. Amerykański geolog Daniel Barringer udowodnił, że krater powstał w wyniku uderzenia ciała przybyłego z kosmosu ponad 50.000 lat temu.
W latach 60-tych XX wieku na jego dnie szkolili się astronauci misji Apollo, na pamiątkę zostawiono tam manekina w białym kombinezonie.
- Ten widok robi wrażenie!
W drodze do Phoenix zatrzymaliśmy się jeszcze w malowniczo położonym miasteczku Sedona. Sceneria przypomina połączenie Wielkiego Kanionu z Monument Valley.
- Sedona fascynuje malowniczymi pejzażami.
Żal jednak odwiedzać historyczne centrum, które obecnie stało się deptakiem pełnym kiczu i bylejakości. Pośród skał Sedony jest też nietypowy budynek wzniesiony w latach 50-tych XX wieku. To zlewająca się z czerwonym otoczeniem Kaplica Świętego Krzyża, do której wstęp jest bezpłatny.
Skąd wzięła się nazwa Arizona? Donalda T. Garate w swojej pracy z 2003 roku udowodnił, że nazwa pochodzi z języka Basków - pierwszych hiszpańskich kolonizatorów (wcześniej tereny te należały do Hiszpanii). Powstałe z połączenia słów „dąb” (artiz) oraz „dobre miejsce” (ona) - Artizona oznacza miejsce, gdzie znajdują się dobre gatunkowo drzewa. Zapis został z czasem uproszczony przez pominięcie litery „t”, ponieważ ciąg „tz” nie występuje w języku hiszpańskim. Teorię potwierdza istnienie innych miejscowości o identycznej nazwie założonych przez Basków m.in. w Ameryce Środkowej i Południowej.
Podczas podróży po Arizonie przejechaliśmy ponad 1000 mil (1610 km). Odwiedziliśmy trzy parki narodowe, trzy miasta i kilka landmarków. Dowiedzieliśmy się nieco na temat Indian Navajo, ale warto podkreślić, że nie są oni natywnym plemieniem Arizony, bo przybyli z Kanady dopiero na początku XIV wieku (natywnymi ludami Arizony są Hopi i Apacze).
- Symbole Indian można znaleźć na każdym kroku.
Ile wydaliśmy w Stanach Zjednoczonych?
W Stanach spaliśmy w dwóch lokalizacjach. W Los Angeles w hotelu Best Western Plus LA Mid-Town, a podczas wypadu do Arizony ulokowaliśmy się w przytulnym Howard Johnson by Wyndham w Williams.
Poniżej nasze finansowe podsumowanie życia w USA (przeliczone już na złotówki):
- Hotele - 2318 zł, czyli ok. 1159 zł od osoby. Korzystaliśmy ze zniżek sieciowych oraz promocji Booking.com
- Trudno wycenić ile wydaliśmy na jedzenie, bo nie zbieraliśmy wszystkich paragonów, ale stołowaliśmy się przeważnie budżetowo, a śniadania zawsze mieliśmy w hotelach. Na podstawie Revolut oceniamy, że na zakupy w sklepach oraz posiłki wydaliśmy łącznie 846 zł, czyli 423 zł za os.
- Transport publiczny - w LA korzystaliśmy z metra. Zapłaciliśmy maksymalnie 70 zł od osoby.
- Samochód - wynajęcie samochodu na 5 dni kosztowało nas ok. 1000 zł (prawie 200 zł dziennie). Czyli ok. 500 zł od os.
- Na paliwo wydaliśmy 416 zł, czyli 208 zł od os.
- Loty na trasie LA > Phoenix > LA - 186 zł od osoby (budżetowe linie Frontier).
- Bilety wstępu (Grand Canyon, Monument Valley, Krater) kosztowały nas 128 zł od os.
- Wydawałoby się, że z pamiątkami było bardzo skromnie, ale w sumie na te kilka drobiazgów wydaliśmy 432 zł, czyli ok. 215 zł na osobę.
- Wypłaciliśmy kasę z bankomatu, którą trudno rozliczyć, bo połowę wydaliśmy w Gwatemali, a część przywieźliśmy do Polski. Wypłaciliśmy jednorazowo 200 USD (785 zł), ale uwzględnijmy, że każdy z nas wykorzystał 50 USD w Stanach Zjednoczonych (głównie płaciliśmy kartami) - wychodzi 196 zł od osoby.
- Bilet parkingowy w Sedonie - 15 zł, myjnia samochodowa - 19 zł. Czyli w sumie 17 zł na os.
Wydatki jednej osoby w podróży po USA: 3102 zł
Razem z lotami Europa > USA > Europa: 4787 zł - tyle wydał każdy z nas.
Ile wydaliśmy w Gwatemali
- Loty+busy 691 zł za os.
- Hotele - 1039 zł za os.
Łączne koszty związane z dotarciem do Gwatemali ze Stanów Zjednoczonych, noclegi i przejazdy po kraju kosztowały nas 1730 zł od osoby. Dokładniejsze wyliczenia wydatków podczas pobytu w Gwatemali opisaliśmy w oddzielnym tekście.