Wyspiarski kraj, którego jeszcze dwa miesiące przed wylotem w ogóle nie braliśmy pod uwagę jako celu naszej podróży, okazał się źródłem wielu przygód i wrażeń.
- 2019-11-01 06.41.37 - to data wykonania pierwszego zdjęcia na Filipinach.
Powyższe foto przedstawia linię stanowisk kontroli paszportowej w hali przylotów międzynarodowego lotniska Ninoy Aquino International Airport w Pasay City. W tym kadrze widać, że staliśmy w bardzo, jak się później okazało, długiej dwugodzinnej kolejce.
Po załatwieniu formalności i uzyskaniu wizy na 90 dni, udaliśmy się na śniadanie w hali przylotów - nic specjalnego, pierwszym posiłkiem na filipińskiej ziemi okazał się fast food, ale smakował niesamowicie.
To jednak dopiero początek, bo podczas dwudniowego pobytu odwiedziliśmy wiele miejsc w trzech miastach, przeszliśmy na piechotę ponad 10 km, eksplorując slumsy, bogatą dzielnicę biznesową oraz zabytki średniowiecznego Intramuros. Nie wszystkie miejsca nas zachwyciły.
Metro Manila
Metropolia położona na wyspie Luzon zwana także Regionem Stołecznym. Obejmuje właściwe miasto Manila oraz 15 sąsiednich miejscowości i jedną gminę. Dziesięć z tych miast znajduje się na liście dwudziestu największych metropolii Filipin.
Port lotniczy Ninoy Aquino International Airport
Lądując na międzynarodowym lotnisku w Manili jesteśmy tak naprawdę w Pasay City. To jedno z biedniejszych miast w metropolii, które liczy ponad 400 tysięcy mieszkańców i zdecydowanie nie polecamy go jako pierwszy kontakt z Filipinami.
- Metro Manila - panorama z tarasu widokowego lotniska.
Manila była niegdyś perłą w koronie hiszpańskiego imperium kolonialnego. Każdy chciał zobaczyć to piękne miasto, które wówczas szczyciło się prestiżem będącym udziałem dzisiejszego Singapuru.
Po opuszczeniu lotniska udaliśmy się Grabem na pobliski dworzec autobusowy. Wyjeżdżając z terenu terminalu pękło złudzenie komfortu, jakie dawał nam terminal lotniska. Pierwsze zetknięcie z architekturą miejską było bolesne, a przecież widzieliśmy już podobne sceny zarówno w Bangkoku czy Dżakarcie.
Po dłuższym pobycie w strefach komfortu w Singapurze i Kuala Lumpur zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę filipińskiej rzeczywistości.
- Pierwsze widoki na "prawdziwą Manilę", a w rzeczywistości droga dojazdowa na międzynarodowe lotnisko.
Pasay City
Kierowca Graba dosłownie wyrzucił nas pod dworcem, który był niczym więcej jak obskurną budą z ogromną prowizoryczną wiatą dla autobusów. Po kilku minutach szukania właściwego peronu zrozumieliśmy, że jazda autobusem jest odległym marzeniem, bowiem akurat 1 listopada wielu Filipińczyków wyjeżdżało, co dodatkowo potęgowało kolejki i bałagan na dworcu.
Podróżni cisnęli się pomiędzy autobusami wdychając spaliny, dlatego zrezygnowaliśmy z planowanej podróży i postanowiliśmy przejść przez Pasay City do Makati, gdzie znajdował się nasz hotel.
- Typowy dworce autobusowy. Ludzie stoją w kolejce do wejścia w oparach wydalanych przez autokary.
Po drodze mogliśmy przyjrzeć się z bliska miastu, w którym chyba nikt nie dba o porządek. Przelotny deszcz, który złapał nas na chwilkę, spłukał brud z chodników i na chwilę zastąpił ciągnący się kilometrami smród metropolii.
Po kilkuset metrach skręciliśmy z głównej drogi Daang Radyal, nad którą przebiega również nitka metra. Weszliśmy w boczną uliczkę, która prowadziła przez jedno z osiedli slumsów - eksplorując miejsca, do których turyści zwykle nie zaglądają. Można powiedzieć, że Pasay City przeszliśmy na wskroś.
- To zdjęcie mówi wiele - Filipiny w pigułce. Jest kościół, metro, poplątane okablowanie, chaos komunikacyjny, zatłoczona ulica i McDonald's!
Był to spacer, który pozostanie na zawsze w pamięci. Wielopiętrowe budynki wyglądające jak rudery, lub chatki pamiętające początek XX wieku (a być może i wiek XIX) tętniły życiem, jak typowe miejskie osiedla. Zwisały z nich suszące się ubrania, a z okien wystawały kwiaty świadczące, że miejscówka była zamieszkana.
Podczas spaceru ani na chwilę nie czuliśmy się zagrożeni. Mieszkańcy byli zapewne zdziwieni naszym pojawieniem się, ale odczuliśmy że zapewne nie byliśmy pierwszymi turystami, którzy zwiedzali ten rejon.
Typowa zabudowa w biedniejszej części Pasay City - zdjęcia z naszego spaceru.
W sąsiednim Makati liczącym ponad 500 mieszkańców, zameldowaliśmy się w hotelu po 14:00. Mieliśmy ze sobą spory bagaż wrażeń, a przecież to dopiero początek.
Odpoczęliśmy chwilę i ruszyliśmy w dalszą drogę do centrum handlowego, żeby zakupić kartę SIM. Zupełnie przypadkowo wybraliśmy się do centrum Ayala, przypominającego bardziej rozległe osiedle. Aby znaleźć operatora musieliśmy skorzystać z punktu informacji. Już przy wejściu bardzo miła pani poinformowała nas, jak dotrzeć do takiego salonu. Zaznaczyła, że znajduje się on przy restauracji McDonald’s. Niestety, nie podała którego, bo w centrum znajdowały się trzy takie lokale.
Załatwianie spraw w centrum zajęło nam kilka godzin. Pomimo późnej pory udaliśmy się jeszcze na spacer wzdłuż Ayala Avenue, aby podziwiać wysoką zabudowę części biznesowej miasta, która w nocnej scenerii nie różniła się zbytnio od dzielnic tego typu w innych azjatyckich metropolii. Jak widać Pasay i Makati współistniały obok siebie na zasadzie kontrastu.
Zabytkowe centrum Manili - Intramuros
Ostatniego dnia z plecakami udaliśmy się na zwiedzanie najstarszej części Manili - Intramuros - historycznej starówki otoczonej średniowiecznymi murami. W jej wnętrzu znajduje się kilka fortów, w tym Santiago, będący celem pielgrzymek turystów i mieszkańców Filipin. Jest on miejscem otoczonym specjalnym kultem i mocno związany z niepodległością państwa.
Intramuros, czyli “wewnątrz murów” to jedna z najstarszych dzielnic Manili zajmująca 67 hektarów. W czasach hiszpańskich znana była również inna nazwa dla tego obszaru - “miasto otoczone murem”, które było centrum władzy nad Filipinami, a także głównym ośrodkiem politycznym i religijnym.
- Brama Puerta Real z 1663 r. (od 1780 r. zwana Bramą Królewską, Real Gate). Poważnie uszkodzona podczas inwazji brytyjskiej w 1762 r.
- Najbardziej znana współcześnie brama z uwagi na prezencję. W dzisiejszych czasach zamykane są dla ruchu kołowego po północy.
Budowa umocnień w Manili rozpoczęła się pod koniec XVI wieku, w następstwie zuchwałego ataku chińskich piratów i była kontynuowana przez wielu generalnych gubernatorów do 1872 r.
Zwolennikiem umocnienia osady był Miguel López de Legazpi, twórca Fortu San Pedro w Cebu i pierwszej hiszpańskiej kolonii na Filipinach. Pierwotnie mury budowano wzdłuż zatoki, a u ujścia rzeki powstał pierwszy fort. Mimo ograniczeń związanych z murami, miasto rozwijało się bardzo szybko. Centralnym punktem miasta był plac przed katedrą - dziś znany jako Plaza de Roma.
Fortyfikacje Intramuros, zwane „Fortyfikacjami Manili”, zostały ogłoszone Narodowymi Skarbami Kultury ze względu na zabytkową architekturę, znaczenie naukowe i archeologiczne.
- Niektórych budynków nie odbudowano. Trudno powiedzieć, czy zostały zniszczone przez trzęsienie, czy wojenną zawieruchę.
3 czerwca 1863 roku trzęsienie ziemi zniszczyło część zabudowy miasta, w tym pałac gubernatora, którego już nie odbudowano.
Kolejne modyfikacje umocnień nastąpiły po zdobyciu Filipin przez Amerykanów, którzy przebudowali lub wręcz wyburzyli część, aby dostosować je do własnej infrastruktury militarnej.
Kolejny dramat rozegrał się w czasie II Wojny Światowej. Szturmujące miasto wojska Cesarstwa Japonii zniszczyli część obwarowań. Amerykanie zrewanżowali się odbiciem miasta w 1945 roku, niszcząc ok 40% murów i większość historycznej zabudowy.
- Zabytkowe działo obrony japońskiej - można je obejrzeć bez dodatkowej opłaty.
Fort Santiago
Najsłynniejszy dziś fort wcale nie był pierwszym, ale z uwagi na znaczenie - zdecydowanie najważniejszym. Zbudowany w celu zabezpieczeniu ujścia rzeki i drogi do portu, swoją budową przypomina trójkąt. W każdym jego rogu znajduje się bastion - Santa Bárbara, San Miguel oraz San Francisco.
Fort szybko stał się centrum decyzyjnym hiszpańskiej armii. Wewnątrz jego murów kwaterę mieli Hiszpanie, Anglicy, Amerykanie i Japończycy.
W 1951 roku na mocy specjalnej ustawy Intramuros zostało uznane za pomnik historii, a Fort Santiago stał się narodowym sanktuarium.
Współcześnie Fort Santiago wraz z całym Intramuros jest najważniejszą pamiątką po epoce hiszpańskiej w Manili i całych Filipinach. Zabytkowa kolonialna zabudowa została odtworzona w znacznym stopniu przypominając oryginalne obiekty, a nowe budynki pojawiające się okolicy przypominają je stylem.
Mury i forty zostały odbudowane, a Santiago stało się parkiem pamięci i najczęściej odwiedzaną turystyczną atrakcją stolicy.
- Wojtek spędził chwilę na pogawędkach z wartownikiem ;)
Extramuros - czyli wszystko, co znajduje się na zewnątrz
Po wyjściu z Intramuros zwiedziliśmy kompleks parków miejskich. Jest on nie tylko miejscem wypoczynku dla rodzin, ale również domem dla bezdomnych - po drodze trafiliśmy na kilka skupisk ludności mieszkającej w prowizorycznych namiotach, lub po prostu leżących pod gołym niebem i wyciągających ręce po jałmużnę.
Chcieliśmy również zobaczyć nabrzeże, aby zobaczyć panoramę miasta nad wodą. Prezentujące się obiecująco nabrzeże było ogromnym śmietnikiem dla spływających z zatoki śmieci. Widok ładny, ale miejsce zaśmiecone, a zapach odstraszający.
- Poza Intramuros najpopularniejsze miejscówki w Manili to kompleks parków oraz zatoka przy aquaparku.
Po dwóch pełnych dniach zobaczyliśmy naprawdę dużo i mieliśmy już dosyć wrażeń z metropolii, które w dalszej części podróży musieliśmy przetrawić.
Czym prędzej postanowiliśmy się wybrać w dalszą drogę, ale od razu postanowiliśmy, że jeszcze tu wrócimy. Wierzymy, że można tam jeszcze znaleźć coś interesującego.
- Lecimy dalej. Kolejny przystanek Mactan i Cebu.