Typowa chińszczyzna w Polsce w niczym nie przypomina tej azjatyckiej. Jeśli lubicie knajpki, które specjalizują się w podawaniu przysmaków z różnych stron Azji to na pewno nie zasmakujecie prawdziwych orientalnych potraw. Dlatego właśnie warto, a nawet trzeba, spróbować specjałów na miejscu!
Określenie “kuchnia azjatycka” jest bardzo ogólne. Zwykle odnosi się do wielu regionów, zwyczajów i smaków mieszkańców Japonii, Chin, Tajwanu czy bardziej na południe - Indonezji, Malezji, Singapuru i Wietnamu. To również ogromny kraj kontrastów jak Indie, zdominowany przez arabskie smaki bliski wschód. Różnice znajdziemy już nie tylko pomiędzy krajami, ale już na poziomie regionów.
Wszechobecne składniki
- Kurczak występuje w większości kuchni świata. Jest szeroko obecny również w Azji, gdzie możemy zamówić go pod różnymi postaciami. Czasami występuje w formie zamiennej pod postacią kaczki.
- Inne znane rodzaje mięsa to wołowina i wieprzowina. Ta ostatnie nie występuje w kuchni arabskiej, za to jej miejsce zajmuje baranina.
- Ryż, który uznawany jest za podstawę posiłków w Azji, w niektórych regionach w ogóle nie występuje. Prawie zawsze można go jednak zamówić jako danie dodatkowe.
- Tofu - twarożek sojowy otrzymywany w procesie koagulacji mleka sojowego (według legendy wynaleziony w Chinach), występuje zwykle w regionach biedniejszych, gdyż jest to posiłek tani, bezmięsny.
Czy jedząc na miejscu ryzykujemy zatrucie pokarmowe? Spożywanie lokalnej kuchni nie gwarantuje zatrucia. Przy zachowaniu higieny i szczepieniom, zatrucie można wykluczyć.
Kluczem do niesamowitych smaków i doznań kulinarnych są nie tyle produkty, co miejscowe przyprawy. Nadają one niepowtarzalnego smaku i aromatu. W Tajlandii, ku naszemu zdziwieniu, króluje limonka i trawa cytrynowa. Z kolei kuchnia indyjska, tak bardzo popularna zwłaszcza w Singapurze i Malezji, słynie z curry czy kolendry.
Modyfikacje wprowadzane w Europie nie wynikają wyłącznie z potrzeby dostosowania ich do naszych podniebień i żołądków, ale przede wszystkim ze względu na uproszczenia w przepisach i niższą jakość składników - zwłaszcza przypraw, w które najczęściej zaopatrujemy się w marketach nabywając tańsze zamienniki. Azjaci do swoich potraw używają zwykle składników, które mają pod ręką, dlatego są to świeże produkty i przyprawy, inaczej niż w Europie.
Szlak kulinarny
W dniu przylotu zjedliśmy kolację w Chinatown. Był to posiłek w typowej chińskiej restauracji, gdzie byliśmy jedynymi obcokrajowcami. Z bogatego menu zamówiliśmy dania obiadowe oraz po kilka dodatków w formie szaszłyków. Były to ryby, kurczak, grzybki i ziemniaki. Do tego dostaliśmy jeszcze tosty na słodko.
Następnego dnia śniadanie postanowiliśmy zjeść w Little India. Skromny posiłek, na który składały się placki prata z dwoma sosami. Była to nasza pierwsza wizyta w hinduskiej dzielnicy i tym samym pierwszy tego typu posiłek. Do Little India powrócimy skuszeni szeroką gamą dań i przypraw.
Na kolekcją znów postanowiliśmy poszukać mocnych wrażeń i wybraliśmy się do dzielnicy Kampong Glam, znanej lepiej pod nazwą dzielnicy arabskiej od przebiegającej przez nią Arab Street. Na obiad zjedliśmy szawarmę z baraniną, a do tego frytki. Podanie jak restauracji typu Fast Food. Pocieszyło nas to, że na koniec dostaliśmy lody w gratisie.
Śniadanie po raz kolejny chcieliśmy zjeść w stylu indyjskim. I choć tym razem do Little India było nam nie po drodze, to z łatwością odnaleźliśmy taką knajpkę w dzielnicy Geylang. Współdzielona przez chińczyków, hindusów i malajów stanowi typowy tygiel kulturalny pełen wrażeń i smaków. I tym razem nasz posiłek składał się z placków prata, które można było wybierać spośród szerokiej gamy smaków. Obaj wybraliśmy po dwa - jeden na słodko i jeden na słono.
Ostatni obiad w Singapurze zjedliśmy w Little India. W południe dzielnica tętniła życiem. Na każdym miejscu można było odnaleźć coś ciekawego. Tym razem zdecydowaliśmy się na restaurację z prawdziwego zdarzenia. Na obiad skosztowaliśmy przepysznego kurczaka curry, z sosem z awokado, ryżem i plackami pszennymi.
Zobaczcie naszą podróż kulinarną na filmie!