Ulokowaliśmy się w Jeleniej Górze, w dużym i dobrze wyposażonym hotelu Mercure. Po wieczornym zwiedzaniu miasta przygotowaliśmy się do wycieczki w góry. Jeśli sądzicie, że Jelenia Góra jest daleko od Karkonoszy, to jesteście w błędzie. Miasto, jako jedno z niewielu w Polsce graniczy bezpośrednio z Czechami, a w jego granicach znajduje się spory odcinek Karkonoszy z Kamieniami Czeskimi, Śląskimi, Czarnym Kotłem Jagniątkowskim włącznie, a granica miasta z południowym sąsiadem styka się nieopodal Wielkiego Szyszaka. Zaintrygowani? My też byliśmy!
Nasz plan wycieczki obejmował dojazd do Szklarskiej Poręby, wjazd wyciągiem na Szrenicę i udanie się grzbietem (granicą z Czechami) w stronę Kamieni Śląskich. Tam, za Kamieniami Śląskimi, wzdłuż Petrowki planowaliśmy zejść czarnym szlakiem w stronę zamku Chojnik i następnie odjechać do centrum Jeleniej Góry. Prawie się udało!
- Jesteśmy w Szklarskiej Porębie Górnej.
Etap I: dojazd i wjazd
Na spokojnie pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby pociągiem Kolei Dolnośląskich – bilet kosztował 5 zł. Na miejscu zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się w stronę wyciągu. To był nasz pierwszy wjazd na górę wyciągiem. Poprzednio byliśmy tutaj (oddzielnie), ale każdy z nas wchodził na górę o własnych siłach.
Była to niezła frajda, zwłaszcza przesiadka w połowie drogi do drugiego wyciągu (tam opłaca się wstęp do Parku). Tuż po zejściu z kolejki spotkała nas niespodzianka. Zaczęły zbierać się czarne chmury (lokalni ostrzegali, że zaraz wyciąg stanie). Zdążyliśmy strzelić selfiaka pod Końskimi Łbami. Jest to forma skalna, składająca się z kilku granitowych ostańców, które swoim charakterystycznym kształtem przypominają właśnie końskie łby. Położona na wysokości około 1240 m n.p.m. Szybko musieliśmy się ewakuować przed nadciągającą ulewą.
My, jak i wielu turystów utknęliśmy pod tarasem wyciągu (na Szrenickiej Skale 1301 m n.p.m.) Czekaliśmy około 60 minut na poprawę pogody. W dzisiejszych czasach łatwo śledzić postępy poprzez mobilny dostęp do aplikacji meteorologicznych.
- Frodo zdobywa górę (kamieni).
Etap II: przejście grzbietem
Gdy zaczęło się przejaśniać udaliśmy się krótkim odcinkiem czarnego szlaku na Szrenicę (1362 m n.p.m.), gdzie rzuciliśmy okiem na drogę, która nas czeka oraz na piękną Kotlinę Jeleniogórską. Następnie ruszyliśmy w stronę granicy (Graniczna Łąka 1313 m n.p.m.) i od razu grzbietem w stronę kolejnego szczytu. Przez jakiś czas mieliśmy bardzo ładną pogodę, ale nie znaczy to, że się odpowiednio nie przygotowaliśmy. Ja miałem wodoodporną kurtkę, Wojtek dodatkowo pelerynę przeciwdeszczową.
Przez grzbiet graniczny biegnie czerwony szlak turystyczny. Szybko dotarliśmy do pierwszego większego wzniesienia – Twarożnika (1320 m n.p.m.), potem były już Trzy Świnki (1290 m n.p.m.), Świńskie Kamienie (1290 m n.p.m.), Mokrą Przełęcz (1288 m n.p.m.), a następnie do Czeskiej Budki (1406 m n.p.m.) gdzie na chwilę zboczyliśmy z głównej trasy, żeby zobaczyć źródło Łaby (1387 m n.p.m.) położone na 3,6 km podróży (krótki odcinek żółtego szlaku). Po powrocie na grzbiet graniczny znów zepsuła się pogoda.
Przeszliśmy koło Łabskiego Szczytu (1471 m n.p.m.). Tu zaczęło już nieźle lać, ale przy Śnieżnych Kotłach znów zastaliśmy dobrą pogodę. Śnieżne Kotły (1490 m n.p.m., 5,6 km) podładowały nasze baterie. To piękne urwisko z widokiem na zbocze gór i dolinę Jeleniogórską.
Pod Wielkim Szyszakiem znajdowaliśmy się na 7 kilometrze wycieczki i było to na wysokości 1369 m n.p.m. – „pod” ponieważ kamienną górę musieliśmy ominąć szerokim łukiem (wejście na nią jest zabronione). W końcu dotarliśmy do Czarnej Przełęczy (1350 m n.p.m.) pod Śmielcem (1424 m n.p.m.), gdzie chwilkę odpoczywaliśmy.
- Widok na Kotlinę Jeleniogórską.
Etap III: powrót
Zadanie zostało w większości wykonane. Udało nam się przejść granicą, zaliczyć kilka szczytów, odwiedzić źródło Łaby, ale na dalszą drogę było już późno. Tym samym musieliśmy zrezygnować z zejścia przez zamek Chojnik. Alternatywną drogą był szlak niebieski – tzw. Koralowa Ścieżka.
Na tej drodze z pięknym widokiem podziwialiśmy zbocza gór i dolinę. Na 9 kilometrze przeszliśmy przez Rozdroże pod Śmielcem – skrzyżowanie z zielonym szlakiem (1129 m n.p.m.), a po 13 kilometrze już – Tkacką Górę (586 m n.p.m.). Zejście bardzo szybkie, już na wysokości około 1000 m pojawiły się lasy. Po drodze, w prześwitach lub na paciorkach mogliśmy podziwiać Czarny Kocioł Jagniątkowski, którego górna krawędź osiąga wysokość 1325 m n.p.m., a dno znajduje się na wysokości 1130-1150 m n.p.m. Na dnie rozciąga się między morenami Jaworowa Łąka.
Na wysokości 527 m n.p.m. weszliśmy do Jagniątkowa. Tam musieliśmy poczekać na autobus komunikacji miejskiej, który przyjechał po 50 minutach… Zmęczeni, ale zadowoleni dojechaliśmy do centrum i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
- Chciałem iść dalej, ale Wojtek "zapraszał" na Koralową Ścieżkę.
Ostatnia modyfikacja: poniedziałek, 29-08-2022 r.