Tajowie słyną z tego, że zawsze pomogą turystom. Oczywiście Nie jest to pomoc bezinteresowna, ale zwykle z zapłaceniem za transport idzie bardzo dobra opieka, jak na przykład to, że pomogą wziąć plecak, a nawet dokładnie powiedzą który jest Twój, gdzie wysiąść i odstawią pod hotel.

- Do Krabi przylecieliśmy z Kuala Lumpur. Było dla nas lekkim szokiem, że na lotnisku nie ma żadnych usług taxi czy Ubera
W dystrykcie Krabi nie działa Uber czy inna tego typu usługa, dlatego trzeba polegać na miejscowych. Mają oni swój dobrze zorganizowany system transportu - wielu prywaciarzy współpracuje ze sobą na zasadzie kooperacji. W skutek czego powstałą bardzo gęsto pokrywająca ten rejon siatka połączeń turystycznych. Do tego bardzo uczciwa - ponieważ opłaty nie są wygórowane, a Tajowie wkładają w zadowolenie turystów wiele serca.
Z usługi transportowej skorzystaliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz, gdy przemieszczaliśmy z lotniska w Krabi do Ao Nang. Było to połączenie autobusem i ciężarówką - i byłem naprawdę zadowolony (po tym jak zdałem sobie sprawę, że jednak na pace ciężarówki nie jest tak źle).
I tak własne dotarliśmy do Ao Nang. Nasz pobyt tutaj trwał tylko dwa dni, zatem nie zdążyliśmy się wykąpać w morzu, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że to tylko etap w naszej podróży.
Na miejscu zwiedziliśmy okolicę, całkiem ładne nabrzeże i plażę, na której zrobiłem chyba najładniejsze foto o zachodzie słońca!

- O zachodzie słońca jest tu po prostu pięknie!

- Typowy widok z okna na gęsty las - to tutaj norma
Drugi raz, gdy korzystaliśmy z usługi transportowej było to bardzo skomplikowane połączenie z Ao Nang, do portu w Krabi, potem na wyspę Phi Phi i powrót do Krabi, a następnie klimatyzowaną taksą na lotnisko. Wszystko dopięte na ostatni guzik, podczas transferu czuliśmy się jak dwa pączki w maśle.
Podróż trwała w sumie kilka godzin, gdyż sam prom z Krabi na wyspy płynie aż trzy godziny. Czas ten spędziliśmy pod pokładem, ponieważ w chwili wejścia na pokład padało. Dopiero, gdy w połowie drogi zrobiło się przyjemniej wyszliśmy na pokład. Widok pięknego morza z wyspami na horyzoncie sprawił, że poczuliśmy się błogo.

- Ładne widoczki, a to dopiero początek!
Po dotarciu na wyspy opłaciliśmy miejscowy podatek za wstęp do rezerwatu - 20 batów. Od razu udaliśmy się do hotelu. Początkowo zagubiliśmy się trochę, gdyż w mieście nie ma żadnych dróg, tylko chodniki, i niekoniecznie szerokie. Nasz hotel był filią, zatem odnalezienie go zajęło chwilkę :)

- Te łódki wąskokadłubowe to tutaj codzienny widok

- Panorama na główną wyspę. Ta mierzeja pomiędzy nimi to miasto Phi Phi

- Jeszcze jeden piękny widok na dobranoc
Ostatnia modyfikacja: poniedziałek, 27-03-2023 r.