Lot do stolicy Tajlandii z przesiadkami trwał około 12 godzin. Port lotniczy Bangkok-Suvarnabhumi znajduje się tuż za granicami miasta i połączony jest z metropolią linią metra. Zatem dojazd bardzo prosty. Jedna z ważniejszych ciekawostek na temat samego miasta jest taka, że centrum skupione jest w okolicy koryta rzeki Menam, i jest to stosunkowo wąski przesmyk w środku metropolii liczący sobie z północy na południe tylko 15 km. Natomiast największe połacie tego miasta znajdują się na zachodzie i wschodzie od centrum - rozpiętość miasta sięga tutaj prawie 70 km! Wbrew temu co się mówi o mieście - nie leży ono bezpośrednio nad Zatoką Tajlandzką, a tylko jego niewielka część - łącznie linia brzegowa liczy 4,8 km i są to mało popularne tereny zielone z restauracjami i ładnymi punktami widokowymi. Na próżno szukać tu plaż, zdecydowanie więcej jest pomostów i ścieżek rekreacyjnych.

- Bangkok!
Zwiedzanie miasta w nocy
Po przyjeździe do centrum, około godziny 18:00, i zostawieniu bagaży w hotelu, niezwłocznie rozpoczęliśmy zwiedzanie. Nie dokonywałem wcześniej rozeznania na mapie, ale wiedziałem, że chcę udać się na Khao San i dobrze zjeść. Zwykle na pierwszą wycieczkę wybieram się na piechotę, zatem 5,2 km przeszliśmy przez centrum podziwiając cuda tego świata.

- Miasto w nocy - idziemy właśnie na Khao San
Khao San vs. Rambuttri
Dotarliśmy do drogi i lekko się zdziwiliśmy. Poza wieloma restauracjami, których “ogródki” wybiegały wręcz na ulicę, było tutaj wszystko - kompletny chaos. Poza wieloma turystami, masa naciągaczy, sprzedawców i naprutych turystów. Przeszliśmy całą drogę, na której znajduje się nawet McDonald. Zdecydowaliśmy, że nie chcemy jeść w ścisku i udaliśmy się kawałek dalej, gdzie na równoległej Alei Rambuttri odkryliśmy spokojniejszą wersję Khao San. Tutaj oddaliśmy się małej chwili relaksu - skorzystaliśmy z masażu stóp, a potem poszliśmy zjeść Pha Tha Thai. Czyli kulinarna podróż po Bangkoku odfajowana.

- Przykładowy Pha Tha Thai
Małe Chiny w Bangkoku
Podobny plan wykonaliśmy jednej z kolejnych nocy, gdy wybraliśmy się do Chinatown, które również znajduje się w ścisłym centrum - trochę bardziej na zachód od dworca kolejowego Bangkok Hua Lamphong. Spędziliśmy tam kilka godzin na smakowaniu lokalnych potraw (również w większości w wersji street food). Tego co tam zobaczyliśmy nie da się opisać - dzielnica skupiona jest przy głównej przelotowej drodze, gdzie wszystkie budynki ubrane są w typowe chińskie ozdoby, a ze ścian zwisają różnego rodzaju neony - zupełnie jak na każdym Chinatown pokazywanym w TV. Zdecydowanie miejsce warte polecenia.

- Chinatown - zapraszamy!
Sky Bar
Jedną z “must see” atrakcji wschodnio-azjatyckich metropolii jest odwiedzenie baru na szczycie drapacza chmur. W Bangkoku zdecydowaliśmy się na Sky Bar, w którym kręcono “Kac Vegas w Bangkoku”. Znajduje się on z kolei bardziej na południe od dworca kolejowego Bangkok Hua Lamphong. Wstęp jest darmowy, jednak wejść można tylko w casualowym stroju. Ceny całkiem spoko jak na tego typu atrakcję - piwo 50 zł, lampka szampana ok 100 zł. Widok na miasto jest jednak bardzo piękny. W tej części znajduje się sporo biurowców, zatem można podziwiać panoramę usianą wysokimi budynkami.

- Panorama miasta w nocy i charakterystyczna kopuła w klubie Sky Bar
Thawornwatthu - biblioteka mnichów
Budynek dawnej biblioteki mnichów został zbudowany z inicjatywy króla Ramy V. Pierwotnie był to instytut edukacyjny dla mnichów. Obecnie stanowi muzeum pamięci króla Ramy V. W środku znajdziemy ciekawą ekspozycję dotyczącą króla i małżonki. Pod koniec XIX wieku król odbył podróż do Eurupy, gdzie odwiedził chyba wszystkie liczące się dwory królewskie. Warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z tym ciekawym akcentem.
Muzeum szpiega
W Bangkoku znajduje się willa (właściwie kompleks kilku budynków), w której zamieszkiwał były amerykański żołnierz, szpieg, biznesmen i pisarz - Jim Thompson. Terenem jego działalności był daleki wschód, jednak po wojnie postanowił osiąść w Bangkoku na stałe, gdzie zajmował się m.in. handlem jedwabiem i kolekcjonowaniem dzieł sztuki. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w Malezji.

- Dziedziniec w domu Jima Thompsona
Wycieczka po rzece
Bangkok można przemierzać na wiele sposobów. Komunikacja miejska zapewniam nam dojazd do centrum na kilka sposobów. Jest to między innymi Metro, SkyTrain i tramwaj wodny. Te trzy środki transportu jedynie się przecinają, ale pozwalają praktycznie bez problemu okrążyć ścisłe centrum miasta. Jedną z ciekawszych podróży odbyliśmy właśnie łódką po rzece, która oczywiście do najczystszych nie należy, ale wrażenia są pozytywne. Mniej więcej w środkowej części trasy znajduje się świątynia Wat Aryn, czyli słynna Świątynia Świtu - tramwaj wodny to najprostszy sposób, aby się do niej dostać. Z rzeki rozciąga się niesamowity widok na ten strzelisty budynek. Dalej na południe możemy podziwiać dzielnicę biznesową, której strzeliste drapacze stoją po obu brzegach rzeki.

- Tramwaj wodny to tutaj bardzo dobrze działający środek transportu
W ciągu dnia zwiedzaliśmy liczne świątynie, m.in. Wat Pro, Wat Phra, wspomniany Wat Arun i inne mniejsze, które opisujemy w kolejnym odcinku
Park Lumpini - enklawa w centrum miasta
Lumpini Park jest jedną z niewielu enklaw spokoju w tej potężnej metropolii. Park ma ponad 500 tysięcy m2, a na jego terenie znajdują się różne rośliny, zabytki i akweny wodne. Park, który pierwotnie miał być miejscem wystaw kwiatowych dziś stał się odwiedzanym przez mieszkańców oazą, w której mogą odpocząć, pobiegać czy ćwiczyć aerobik. Znajduje się tutaj również siłownia na powietrzu (bardzo spartańska), ogród gier (przodują szachy), miejsce spotkań rodzin.

- Mieszkańcy ćwiczą o poranku
Hotel
W Bangkoku zatrzymaliśmy się w hotelu Baiyoke Sky Hotel. W 2016 roku był to nadal najwyższy budynek w mieście. Poza wysoko położoną restauracją (wyżej niż odwiedzony przez nas Sky Bar) nie posiadał niczego, co byłoby godne polecenia. Obsługa była niezadowalająca i tym faktem byliśmy mocno rozczarowani. Z drugiej strony udało nam się obejrzeć wesele, które się tam odbywało w fantazyjnie przystrojonej sali bankietowej - ciekawe doznanie.

- Ten wieżowiec to nasz hotel
Lokalna kuchnia
W Bangkoku poza śniadaniami, które mieliśmy w hotelu, niemal wszystkie posiłki spożywaliśmy w otwartej przestrzeni
Tajskiej kuchni skosztowaliśmy już pierwszego dnia (a właściwie nocy). Narodową potrawę Pha Tha Thai jedliśmy w kilku odmianach, bo była wszędzie i najtaniej. Zwykle jest to smażony makaron z woka z jajkiem, czasem krewetkami, ale prawie zawsze z kiełkami fasoli mung, pastą tamaryndową i sosem rybnym. Na foto do zestawu tego wzięliśmy lokalną zupę i piwo
Podczas pobytu w Chinatown skosztowaliśmy kilku potraw z kuchni chińskiej. Były to ryż z pędami bambusa, kurczak słodko kwaśny (ale też chyba w innej odmianie), ponadto jako dodatki warzywa zasmażane i makaron
Raz z braku innej opcji stołowaliśmy się w restauracji hinduskiej znajdującej się koło naszego hotelu. Zjedliśmy tam mało atrakcyjny wizualnie zestaw obiadowy - trudno było zidentyfikować co w nim było… Na pewno dostaliśmy sporą porcję marchewki na słodko ;)
W jednym z centrów handlowych pozwoliliśmy sobie na obiad w japońskim fast-foodzie. Była to jedna z knajpek, gdzie płacisz raz i jesz ile chcesz. Chcieliśmy spróbować w miarę wszystkiego, ale i tak na koniec wygrało sushi, którego w knajpie było zdecydowanie najwięcej w różnych odmianach. Stołowanie w restauracji było dla nas niemałą nowością. Pobyt w restauracji mógł trwać do 90 minut i w tym czasem można było jeść co się chciało. Poza wspomnianym sushi przez restaurację przejeżdżała, na specjalnej taśmie, kolejka dań, które mogliśmy dowolnie ściągać i gotować w znajdującym się na stole garnku z wrzątkiem
Oczywiście nie mogło zabraknąć kolacji w lokalnym McDonaldsie (to akurat był posiłek nocny po wyjściu ze SkyBaru). Zwykle w każdym rejonie świata próbuję sieciówki, aby doświadczyć przygotowanych specjalnie na lokalny rynek kanapek. McDonalds nie zszokował - poza opcją z ryżem zamiast frytek i krewetek w panierce, nie znaleźliśmy nic ciekawego uwagi
Ostatnia modyfikacja: sobota, 17-09-2022 r.